Po wtorkowym roaście Mateusza Morawieckiego w Strasburgu nastroje w PiS panują raczej minorowe. Ale wódz trzyma fason. Zapytany przez dziennikarza „Gazety Polskiej”, czy Polska jest w stanie sfinansować Polski Ład, gdyby nie otrzymała pieniędzy z Funduszu Odbudowy, Kaczyński powiedział: "Tak, jesteśmy w stanie zrealizować nasze plany, także przy dzisiejszych możliwościach zdobycia taniego pieniądza z zewnątrz.” To niezwykle niepokojąca deklaracja. Oznacza to, że Polski Ład zostanie sfinansowany nie tylko przez dojechanych przedsiębiorców i dodruk pustych pieniędzy. Kaczyński ma w planach zagraniczne pożyczki na ciężkie miliardy.
Pomysł jest prosty. Potrzebne są pieniądze, którymi Kaczyński sfinansuje program, mający zagwarantować mu kolejne wygrane wybory. Nie da Unia, to sobie je pożyczy gdzie indziej. Ciężar spłaty obciąży kolejne pokolenia, ale to nieważne, liczy się tu i teraz. Wódz i tak jest sędziwy - i istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie będzie musiał rwać siwych włosów z głowy, by znaleźć sposób na spłatę tych długów. To nie będzie już jego problem.
Polska przerabiała już w latach 70-tych dobrobyt na kredyt, po którym nastąpił koszmarny kryzys lat 80-tych i de facto niewypłacalność państwa. Długi Gierka spłacaliśmy aż do roku 2012. Każdemu, kto pamięta puste sklepowe półki i kartki na żywność, powinna dziś zapalić się czerwona lampka. Doskonale rozumiem, że dla bardzo wielu Polaków, którzy urodzili się w demokratycznej Polsce, tamte czasy są wesołą abstrakcją znaną z filmów Barei - wszystkim wam i sobie życzę, aby tak zostało.