Kanye West jest od dawna znany z ekstrawaganckich zachowań. W 2009 r. podczas rozdania nagród VMA wkroczył na scenę i odebrał statuetkę Taylor Swift, twierdząc, że bardziej na nią zasłużyła Beyonce. W serialu „South Park” złośliwie go sparodiowano jako człowieka nie rozumiejącego żartu o „gejowskiej rybie”, a potem uznającego, że sam jest „gejowską rybą”. Kanye wżenił się później w celebrycką rodzinę Kardashianów, zaczął się pokazywać jako bardzo wierzący ewengelikalny chrześcijanin i próbował sił w wyścigu prezydenckim w 2020 r. W ostatnich miesiącach narobił sobie jednak kłopotów swoimi wypowiedziami wymierzonymi w Żydów. Do pewnego momentu można było je uznawać za przejaw poglądów politycznych rapera. Wszak w społeczności afroamerykańskiej uprzedzenia wobec wyznawców judaizmu są spore i często mają one otoczkę religijną (sekta Czarnych Muzułmanów uważa wręcz Żydów za twór szatański, a Czarni Hebrajczycy twierdzą, że to Murzyni są „prawdziwymi Żydami”). Wywiad udzielony Alexowi Jonesowi pokazał jednak wyraźnie, że kontrowersyjne wypowiedzi Ye są nie tyle elementem realnego projektu politycznego, co psychiatrycznego.
Alex Jones bywa odsądzany od czci i wiary jako straszny siewca teorii spiskowych. Amerykańska nadzwyczajna kasta sędziowska wymierzyła mu z tego powodu absurdalne odszkodowania do zapłacenia – idące już nawet nie w miliardy, a w biliony (!) dolarów. Alex Jones spełnia jednak ważną rolę społeczną. Rozmawia z tymi, z którymi wywiadów nie chce przeprowadzać nikt inny. Dzięki temu możemy dowiedzieć się, jakie poglądy mają ludzie demonizowani przez korporacyjne i upolitycznione media. Możemy sami ocenić, czy pokazywani przez niego „oszołomowie” mają choć trochę racji, czy są zwykłymi wariatami. Alex Jones pokazał nam ostatnio, kim naprawdę jest Kanye.
Ye zaszokował już na samym początku wywiadu. Pojawił się bowiem w dziwnej, czarnej masce – kominiarce na twarzy. Niczym postać ze „Squid game”. Później było jeszcze dziwniej. Udawał, że rozmawia z podbierakiem do łapania ryb. Podbierak miał symbolizować „żydowskie media”. Alex Jones wiele już widział w swoim programie, ale tym razem był zszokowany. Kanye zadeklarował, że kocha zarówno Żydów, jak i nazistów. Jones zrobił zastrzeżenie, że sam nie lubi nazistów. – Co ci się w nich podoba? Pewnie mundury? – zażartował. Ye odpowiedział, że podoba mu się Hitler, który był dobrym architektem i miał wiele innych pozytywnych cech. Murzyn będący fanem Hitlera? Kolejna granica absurdu została przekroczona.
Ye zamierza oczywiście kandydować w 2024 r. na prezydenta. Jako kolejnego lokatora Białego Domu wskazał natomiast obecnego z nim w studiu Nicka Fuentesa, młodego internetowego trolla uważającego się za lidera groypersów, czyli tej części fanów Trumpa, którzy są nastawieni antysemicko. Fuentes bywa oskarżany o bycie prowokatorem FBI i być może znalazł w Ye osobę odpowiednią do rozkręcenia nowej politycznej afery. Wszak Kanye, zanim poznał Fuentesa, nic nie mówił o Hitlerze i Żydach, a jedynie przekonywał, że jest największym żyjącym muzykiem i Mesjaszem. No cóż, nikt nie powinien mieć wątpliwości, że Ye jest też osobą wymagającą pomocy i opieki.