24 lutego 1582 roku papież Grzegorz XIII wydał bullę „Inter Gravissimas”, która znosiła w krajach katolickich słoneczny kalendarz juliański, zastępując go zmodyfikowaną wersją, od tej pory nazywaną kalendarzem gregoriańskim. Obowiązujący do tego czasu kalendarz juliański został wprowadzony przez samego Gajusza Juliusza Cezara po podbiciu Egiptu w 48 r. p.n.e. Cezar miał się podobno radzić w tej sprawie słynnego egipskiego matematyka i astronoma Sosigenesa z Aleksandrii. Dyktator polecił zrezygnować na terytorium imperium rzymskiego z synchronizacji czasu na podstawie faz Księżyca, zamieniając ją na system solarny. Jednak aby dostosować nowy kalendarz do starego, kazał w roku 46 p.n.e. dodać 23-dniowy miesiąc intercalaris oraz wprowadzić dwa miesiące dodatkowe — 33-dniowy „Undecember" i 34-dniowy „Duodecember", które wypadały między listopadem a grudniem.
W ten sposób ostatni w historii Imperium Rzymskiego rok mierzony kalendarzem lunarnym miał aż 445 dni i 15 miesięcy. Dopiero 1 stycznia 45 r. p. n. e. Rozpoczęła się nowa era kalendarza juliańskiego, nazwanego od imienia samego Cezara. Ale i ten kalendarz miał pewne nieregularności. Przez trzy następujące po sobie lata rok miał po 365 dni. Każdy co czwarty rok miał mieć ich 366. Cezar musiał w tym celu wyznaczyć stałą ilość dni w każdym miesiącu: po 31 dni w miesiące nieparzyste i po 30 dni w parzyste. Między 24 a 25 lutego, w szósty dzień przed kalendą marcową, dodawano co cztery lata tzw. dzień przestępny . Nie był on jednak oznakowany kolejną datą numeryczną. Problem rozwiązano w dość niefortunny sposób: dzień przestępny był numerowany tak samo jak dzień po nim. Co cztery lata były więc po dwa dni oznakowane jako 25 luty, które Rzymianie nazywali „bissextile". Reforma Cezara posiadał jednak jeden błąd, który się nawarstwiał w miarę upływu czasu: zakładał, że rok trwa 365,25 dni. Tymczasem na zwrotniku był on o 11 minut i 14 sekund rocznie dłuższy.
Ten błąd kalendarza juliańskiego zwiększał się z roku na rok, wywołując coraz większą konsternację. Istnieje anegdota, że papież Grzegorz XIII uświadomił sobie tę różnicę, kiedy na Wielkanoc w Rzymie spadł śnieg. Zaniepokojony pontifex nakazał komisji pod kierownictwem słynnego matematyka Krzysztofa Claviusa opracować reformę kalendarza na stałe wykluczającą tego typu „pomyłki”. Popełniono jednak błąd, „usuwając” zaledwie 10 dni z kalendarza zamiast 14.
Reforma Grzegorza XIII wywołała przerażenie wśród wiernych, którzy nie rozumieli, dlaczego biskup Rzymu zabiera im 10 dni życia. Mieszkańcy wiecznego miasta szeptali między sobą, że na Lateranie musi mieszkać sam antychryst. Kraje protestanckie i prawosławne odrzuciły „papieski” kalendarz, uważając go za przejaw agresywnej kontrreformacji.
Paradoksalnie papiestwo, które zwalczało teorię heliocentryczną, reformowało teraz kalendarz zgodnie z regułami obrotu naszej planety wokół Słońca.
Kiedy po czwartku 4 października 1582 r. nastąpił piątek 15 października 1582 r., duża część mieszkańców krajów katolickich naprawdę uwierzyła, że odebrano im 10 dni z życia. Szczególnie wściekli byli wierzyciele, którzy nie wiedzieli jak liczyć odsetki dłużnikom. Choć bywało też odwrotnie, że korzystali na tym lichwiarze, którzy doliczali sobie procent za dni, które nigdy nie istniały.