Kodeks cywilny

Klient nasz pan… na sali rozpraw?

Klient nasz pan – zasadę tę z żelazną konsekwencją przestrzegają wszystkie szczycące się wysoką renomą firmy,  codziennie walczące o klienta ze stale rozrastającą się na wolnym rynku konkurencją. Czy słynna fraza zagości także na stałe w praktykach stosowanych na salach rozpraw?

Zofia Brzezińska
Foto: auremar/Adobe stock

Nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego umożliwi prowadzenie odrębnych postępowań dla konsumentów. Czy taka ścieżka poprawi sytuację poszkodowanych konsumentów oraz rozwiąże problem przeciążonych wokand?

Od lat prawnicy reprezentujący interesy konsumentów poszkodowanych w konfliktach z przedsiębiorcami alarmowali o nierównej pozycji obu podmiotów. Zjawisko było według nich na tyle niepokojące i niebezpieczne, że wymagało radykalnych rozwiązań. Oczekiwaniom specjalistów wyszło naprzeciw Ministerstwo Sprawiedliwości, które w ostatnich dniach skierowało do konsultacji publicznych długo oczekiwany projekt nowelizacji KPC.

Czy zmiany w nim proponowane okażą się skutecznym lekiem na bolączki trawiące poszkodowanych konsumentów oraz broniących ich interesów mecenasów? Wątpliwości budzi zwłaszcza nieszczególnie imponująca długość nowego działu (3 artykuły), która może rodzić obawy, że sprawa zostanie uregulowana w sposób pobieżny, a wiele związanych z nią niuansów nie doczeka się twardej kotwicy w literze prawa, skazując nieszczęsnych prawników na dalsze meandrowanie po innych przepisach w rozpaczliwej próbie „podciągnięcia” oraz dopasowania ich do sytuacji konkretnego klienta.

Chociaż obawy te zweryfikuje dopiero praktyka, ostatecznie je potwierdzając lub rozwiewając, na pierwszy rzut oka wydaje się, iż ustawodawcy udało się objąć wyobraźnią i przepisem najważniejsze sprawy. Wiadomo już, że postępowanie z udziałem konsumentów będzie stosowane do spraw o roszczenia konsumenta przeciwko przedsiębiorcy, ale także o roszczenia przedsiębiorcy przeciwko konsumentowi (na przykład w tym trybie będą rozpatrywane pozwy kredytobiorców przeciwko bankom, ale także banków przeciwko swoim klientom). Najważniejszą cechą charakterystyczną nowelizacji ma być doprecyzowanie przepisów o dowodach – od teraz część z nich sędziowie będą mogli odrzucać. W sposób naturalny utrudni to położenie przedsiębiorcy, narzucając mu specyficzny rygoryzm w zakresie prezentacji materiału dowodowego przeciwko konsumentowi.  Przedsiębiorca, pozywając konsumenta, będzie miał obowiązek powoływania wszystkich twierdzeń i dowodów już na etapie pozwu, będąc zaś pozwanym – w odpowiedzi na pozew. Taka regulacja jest równoznaczna z zamknięciem przedsiębiorcy możliwości powoływania nowych dowodów w terminie późniejszym – te mają być przez skład orzekający automatycznie pomijane. W zamyśle projektodawcy takie rozwiązanie ma wyeliminować problem nadmiernego przeciągania postępowań. Jedyną deską ratunku będzie dla przedsiębiorcy wykazanie, że potrzeba  powołania nowych dowodów pojawiła się później. Poza tym manewrem jednak, projekt nie przewiduje nowych instrumentów prawnych. Czy „stare” metody wystarczą, by zlikwidować dysproporcję w pozycji stron?

Poza wspomnianym utrudnieniem życia przedsiębiorcy poprzez narzucenie mu nowych wymagań odnośnie dowodów, brakuje propozycji dla konsumenta, w jaki sposób on sam mógłby poprawić swoją sytuację bez konieczności czekania, aż przeciwnikowi „podwinie się noga” przy prezentacji dowodów. Będzie miał jedynie większą swobodę w zakresie wyboru sądu, przed którym rozpocznie się sprawa – nowe przepisy pozwolą mu wytoczyć sprawę przed sądem właściwym dla jego miejsca zamieszkania, o ile organ ten jest kompetentny rozpatrywać taką sprawę. Aktualnie, możliwość ta jedynie istnieje w sprawach przeciwko bankom. Z pewnością na takiej zmianie zyska kieszeń konsumenta, który nie będzie już musiał ponosić kosztów związanych z udziałem w postępowaniu sądowym toczącym się w odległej placówce. Korzyść odniosą też sądy okręgowe, które zostaną odciążone od nadmiaru spraw. Ponieważ jednak niestety w przyrodzie nic nie ginie, ciężar tych postępowań będą musiały przejąć sądy rejonowe, które już teraz – jako sądy pierwszej instancji, właściwe do wszelkiego rodzaju drobnych wykroczeń – toną w niekończących się procesach.

Ten ostatni efekt będzie skutkiem ubocznym kolejnego zamysłu nowelizacji, zgodnie z którym   wartość przedmiotu sporu warunkującej właściwość rzeczową sądu okręgowego podniesie się z 75 tys. zł do 150 tys. zł. Przepis będzie dotyczył tylko spraw wpływających już po jego wejściu w życie. Trudno nie zauważyć, że wartość przedmiotu sporu determinującą to, czy sprawa trafi do sądu okręgowego czy rejonowego podwyższono dramatycznie, bo aż o 100 proc. Tak diametralna zmiana niewątpliwie wywrze znaczący wpływ na dalsze kształtowanie się sytuacji sądów, zwłaszcza wydziałów gospodarczych.

Pozostaje jeszcze najważniejsze pytanie. Czy wyraźna i bynajmniej nie ukrywana intencja projektodawcy, jaką jest zwiększenie szans konsumenta w konflikcie z zazwyczaj lepiej uposażonym i mającym większe możliwości przedsiębiorcą, nie zakrawa przypadkiem o naruszenie  konstytucyjnej zasady równości stron? Niektórzy eksperci ostrzegają, że ulgowe traktowanie konsumentów jest niezgodne z zasadą równości wobec prawa, nawet przy uwzględnieniu art. 76 konstytucji. I nie zmienia tego fakt, że dotychczas los bardziej sprzyjał przedsiębiorcom – wynikało to wszak z ich zazwyczaj wysokiej pozycji i znacznych środków materialnych, a nie wyraźnie skonstruowanych na ich korzyść przepisów. Zgodnie z art. 76, władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Natomiast zgodnie z art. 45 konstytucji. każdy ma prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia przez sąd swojej sprawy.

Jak zatem widać, kontrowersje wokół projektu są w pełni uzasadnione i nie dziwi fakt, że wielu konsumentów (zwłaszcza będących w trakcie lub szykujących się do procesu) w przyszłość patrzy bardziej z obawą niż z nadzieją. Proponowane rozwiązania wydają się bowiem mieć zarówno naprawdę obiecująco mocne zalety, jak i niepokojąco widoczne wady. Część specjalistów zwracała uwagę, że lepszym pomysłem byłoby rozwinięcie przepisów reklamacyjnych w ustawach konsumenckich czy sektorowych. Ustawodawca podjął jednak inną decyzję, i w obliczu tej rzeczywistości trzeba będzie zmierzyć się z konsekwencjami jego wyboru.

Reasumując należy przyznać, że choć faktycznie procedura odrębna dla konsumentów nie zawiera żadnych rewolucyjnych zmian, o tyle wymóg  weryfikowania wniosków dowodowych i faktów może zaowocować korzystnymi efektami. Pozwoli on ponad wszelką wątpliwość ustalić fakty istotne dla rozstrzygnięcia oraz wykluczy pozostawienie wniosku dowodowego i faktu na ostatniej stronie liczącego kilkaset stron pisma procesowego, który sąd pierwszej instancji może łatwo przeoczyć.

Ostatecznie – czy w misternej i niełatwej sztuce wymierzania sprawiedliwości jest coś bardziej ważkiego niż niepodważalny, namacalny i ucinający wszelkie spekulacje dowód…?


Przeczytaj też:

Wsparcie za zerwanie więzi rodzinnych zrywa z konstytucją?

Temat nowelizacji kodeksu cywilnego, umożliwiającej sądowi przyznawanie najbliższym członkom rodziny poszkodowanego w wypadku zadośćuczynienia za zerwanie więzi rodzinnych,  rozpala środowisko cywilistów. Projekt został już zatwierdzony przez senat.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę