Zdrowie

Nie tylko COVID­-19

Większość znaczących w Polsce serwisów informacyjnych każdego dnia informuje nas ze zdumiewającą skrupulatnością o liczbie nowych zachorowań i zgonów na Covid-19. Są to dane o tyle niepewne, że nie obejmują znacznej liczby osób, które przechodzą chorobę bezobjawowo lub nie zgłaszają się na testy i chorują w domach. To nieuwzględnienie osób bezobjawowych powoduje, że statystycznie Covid-19 wydaje się być znacznie bardziej groźny niż jest w rzeczywistości.

Paweł Łepkowski
Foto: Elnur, Anatoliy/Adobe stock

Zrozumiałe jest, że media świetnie podbijają sobie „klikalność” podając liczby i wykresy jakby to były notowania z giełdy. Szkoda, że pomijają przy tym inne choroby i zjawiska zbierające znacznie większe żniwo ofiar śmiertelnych. Dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny wskazuję, że liczba zgonów w 2020 roku przekroczyła o ponad 100 tys. średnioroczną wartość z ostatnich 50 lat (477 tys. do 364 tys.). Urząd Statystyczny informuje też, że „współczynnik zgonów na 100 tys. ludności osiągnął najwyższą wartość od 1951 roku”.

Jednocześnie Główny Urząd Statystyczny podaje informację, że „główną przyczyną wzrostu liczby zgonów w Polsce w 2020 roku była w pandemia SARS-CoV-2, której szczyt zakażeń przypadł na ostatnie miesiące roku”.

Główną przyczyną blisko 60 % wszystkich zgonów były choroby układu krążenia i choroby nowotworowe. To  o prawie 7% mniej niż w 2019 roku. Zdumiewa, że „podobne spadki obserwujemy niemal we wszystkich klasach przyczyn zgonów”. Eksperci z GUS wskazują zatem, że przyczyną wzrostu zgonów w Polsce był wyłącznie COVID-19. Epidemia stała się przyczyną blisko 9% wszystkich zgonów.

GUS zdecydowanie podkreśla w swoim raporcie, że w największym stopniu za wzrost śmiertelności w Polsce odpowiada pandemia wywołana wirusem SARSCoV-2. „Bezpośrednie ofiary COVID-19 stanowią ok. 60% odnotowanego wzrostu umieralności” – możemy przeczytać w raporcie GUS-u.

Czy wnioski są słuszne? Bez wątpienia Covid-19 jest przyczyną śmierci ponad 75,5 tys. osób. Ale to nie najnowsza epidemia odpowiada za tendencje wzrostowe trwające od początku drugiej dekady XXI wieku. W tym okresie ponad 70 proc. zgonów było spowodowane przede wszystkimi nowotworami i chorobami układu krążenia. Można powiedzieć, że Polacy, szczególnie w miastach, zaczęli padać „na serce” jak muchy. Przyczyną jest wzrost zachorowań na cukrzycę, zaburzenia metaboliczne i stres w życiu codziennym. Nie można powiedzieć, że postęp w medycynie przyniósł wyraźną poprawę. Zdumiewa, że mając dostęp do nowoczesnych leków i nowych celowanych terapii onkologicznych, Polacy znacznie częściej umierają na raka. W latach 90. ubiegłego wieku choroby nowotworowe były przyczyną mniej niż 20 proc. zgonów, teraz przekraczają 25 procent. Wzrost chorób układu oddechowego wskazuje, że w miastach powoli zabija nas smog.

Pociesza, że lepsze drogi, sprawniejsze i nowsze samochody spowodowały spadek liczby ofiar śmiertelnych na drogach. Mimo to w 2020 roku na naszych drogach zginęły 1084 osoby, a 17 784 zostały ranne. Ogółem od 2011 roku na naszych drogach zginęło 31 376 osób, czyli niemal dwukrotnie więcej niż zmarło na Covid-19.

Śmierć zbiera największe żniwo wśród mężczyzn powyżej 45 roku, umierających głównie na choroby układu krążenia. Nowotwory są natomiast najczęstszą przyczyną śmierci wśród kobiet powyżej 30 roku życia. Przeraża fakt, że wśród kobiet zmarłych w wieku 55–64 lata przyczyną śmierci u ponad połowy z nich był właśnie nowotwór.

Porażają też statystyki dotyczące samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Kultura komunikacji ery informatycznej zbiera swoje ponure żniwo. W ciągu ostatnich 25 lat systematycznie rośnie liczba samobójstw osób w wieku 15–19 lat. Zdumiewa, że w szarych latach 80. XX wieku, kiedy młodzież skarżyła się na brak perspektyw życiowych, było to zjawisko niemal marginalne, które w latach 90-tych eksplodowało do poziomu 10 proc. przyczyn wszystkich zgonów w tej grupie wiekowej. W 2000 roku wzrosło do 16 procent i nadal rośnie.  W 2017 r. samobójstwa stanowiły przyczynę już blisko 20 proc. zgonów wśród nastolatków. Paradoksalnie, wymierny wzrost jakości życia przekłada się na wzrost lęków, depresji i nerwic u młodzieży. Katastrofą okazała się nauka zdalna w 2020 i 2021 roku, która znacznie przyczyniła się do alienacji nastolatków. W tym wieku tworzą się pierwsze związki, nieformalne grupy towarzyskie, młodzież wyjeżdża wspólnie na wakacje i asymiluje się w szkołach. Przez niemal cztery semestry szkolne została tego całkowicie pozbawiona. Psychologiczne skutki izolacji będą dopiero przynosić fatalne efekty.

Wina za wzrost śmiertelności Polaków została przez ekspertów GUS-u zrzucona na Covid-19. Bez wątpienia pandemia jest jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w dziejach Polski i świata. Jednak nie może stanowić usprawiedliwienia dla zaniechań w medycynie, szkolnictwie i na wielu innych poziomach życia społecznego. Tragiczne w skutkach schemizowanie żywności i jej nadpodaż stanowi osobny temat do analiz.

Onkologia wchodzi na nowy poziom walki z rakiem, ale u nas w Polsce na progu trzeciej dekady XXI wieku więcej ludzi umiera na różne odmiany raka niż w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Wydaje się, że społeczeństwo jest lepiej wyedukowane. Na przykład na opakowaniach wyrobów tytoniowych są umieszczane drastyczne zdjęcia. Czy coś to daje?  W Polsce w wyniku chorób wywołanych paleniem każdego roku umiera przedwcześnie 67 tys. osób, a mimo to sprzedaż wyrobów tytoniowych systematycznie rośnie mimo radykalnej podwyżki cen.

Co zatem jest realną przyczyną gwałtownego wzrostu śmiertelności w Polsce? Czy tylko pandemia Covid-19 na którą można zrzucić winę za całą nieudolność państwowej służby zdrowia w niemal każdej dziedzinie? Szkoda, że media w równym stopniu nie koncentrują się nad epidemiami raka, chorób serca, układu oddechowego, samobójstw czy wypadków samochodowych. Problem jednak w tym, że taka codzienna relacja oznakowana na czerwono z odpowiednim wykresem jest zwyczajnie nieopłacalna, ponieważ całkowicie marginalizowałaby to co dzisiaj stanowi sedno przekazu medialnego i wzrost „klikalności”. 

Źródło danych: GUS


Przeczytaj też:

Cukier, który krzepi

Już w 1957 r. dr William Martin sklasyfikował cukier rafinowany jako truciznę. Istnieje jednak cukier, który jest naprawdę zdrowy. Słynny, przedwojenny slogan reklamowy mówi: „cukier krzepi”. Niestety, nie jest to do końca prawda.

Walka z narkoty­kową hydrą trwa

Projekt nowelizacji rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie wykazu substancji psychoaktywnych, środków psychotropowych i nowych substancji psychoaktywnych trafił do konsultacji publicznych.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę