Skoro prostytucji nie da się wytępić, to powinno się ją zalegalizować. Taka teza powinna przyświecać uprawomocnieniu usług seksualnych w Polsce. Walidacja prostytucji zmniejszyłaby przestępczość zorganizowaną i zlikwidowała olbrzymią część szarej strefy fiskalnej.
Tego nie da się wytępić!
Prostytucja jest najbardziej trwałą i dochodową branżą gospodarki towarzyszącą wszystkim ustrojom politycznym i ekonomicznym, jakie w ciągu dziejów towarzyszyły ludzkości.
Najstarsze istniejące zapiski cywilizacji starożytnych wspominają o tym zawodzie i darzą go szczególną estymą. W starożytnej Grecji damy do towarzystwa otrzymały nawet zaszczytny tytuł Hetaira (towarzyszka) i były kojarzone z życiem codziennym Koryntu, portowego miasta na półwyspie Peloponez nad Przesmykiem Korynckim.
Tam na wzgórzu Akrokorynt, wznoszącym się 575 m nad poziomem morza, powstała znana w całym antycznym świecie wielka świątynia Afrodyty, w której zatrudniano tysiące pięknych hetairas.
Prostytucja była więc nie tylko usługą legalną, akceptowalną przez wszystkie warstwy społeczne, ale w dodatku na swój sposób zaszczytną. Podobnie jak przyjęcie do japońskiej szkoły gejsz stanowiło marzenie dużej części japońskich nastolatek, tak i zostanie hetairą było wyróżnieniem osoby o szczególnej urodzie i ciekawej osobowości. Co ciekawe, kandydatek do pracy w wielkiej świątyni Afrodyty nigdy nie brakowało.
Także cała historia Cesarstwa Chin jest ściśle powiązana z rozwojem zjawiska, które Chińczycy nazywali „wizytami w zielonej altanie”. Bywanie w zielonych domach uciech było częścią życia zawodowego, metodą spędzania wolnego czasu, rozładowania napięcia, uszanowania także czasu wolnego żony czy – podobnie jak w domach japońskich gejsz – miejscem rozmów, rozwoju duchowego czy wspólnego śpiewu.
Kurtyzany najwyższej klasy wyróżniały się niezwykłą znajomością etykiety towarzyskiej. Francuskie określenie Savoir-vivre, które dzisiaj odczytujemy głównie jako umiejętność zachowania się w najwyższych sferach społecznych, oznaczało „znajomość życia”, czyli cechę wielkich kurtyzan.
Żaden wywiad czy kontrwywiad w dziejach świata nie wymyślił lepszych szpiegów od Cór Koryntu. Zasługi kurtyzan wobec ich ojczyzn były nie mniejsze w dziejach niż najbardziej purytańskich patriotów.
A jednak to właśnie ta „grupa zawodowa” jest obiektem największych prześladowań w historii. Powodem jest zakaz stworzony przez prawo mojżeszowe: Nie będzie nierządnicy sakralnej wśród córek Izraela ani mężczyzn uprawiających nierząd sakralny wśród synów Izraela (23:18). Tak oto najstarszy zawód świata zyskał sobie nową, niepochlebną nazwę „nierządu”.
Jezus nie był jednak tak radykalny. Jego słowa z ewangelii Mateusza – Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego – wywołują do dzisiaj zdziwienie.
Jednak już dla proroka Mahometa wszelka dyskusja o społecznej roli prostytucji jest bezprzedmiotowa. W VII wieku świat islamski otrzymuje bezwzględny i bezdyskusyjny zakaz prostytucji i korzystania z tego typu usług.
Od tego czasu zaczyna się okres seksualnej prohibicji, której apogeum będzie stanowiło wprowadzenie kary śmierci za prostytucję w Chińskiej Republice Ludowej. Ale nawet tak surowe prawo nie odstrasza reprezentantek najstarszego zawodu świata. Obecnie w Chinach świadczeniem prostytucji zajmuje się 10 mln osób. Każdego roku policja dokonuje 250 tys. zatrzymań osób korzystających z tej formy usługi. Wobec tak wielkiej ilości zatrzymań sądy wymierzają jedynie kary grzywny.
Znamienne, że kraje, w których prostytucja jest ściśle zakazana, takie jak Japonia, Tajlandia czy Hong-Kong, są dzisiaj światowymi centrami sutenerstwa. W samej tylko Japonii roczne dochody z tytułu prostytucji sięgają 24 mld dolarów.
Europa dwóch rozwiązań
Stary Kontynent jest podzielony w kwestii legalizacji sex-biznesu. Dotychczas, z korzyścią dla własnej gospodarki, uprawomocniono usługi seksualne w Belgii, Danii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, Irlandii, Luksemburgu, Portugalii, Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Osoby zatrudnione w tej branży płacą podatki, wpłacają składki ubezpieczenia społecznego i składki na służbę zdrowia, z której usług regularnie muszą korzystać. Lokale będące siedzibami agencji towarzyskich są oznaczone i działają w pełni jawnie. Największą swobodą branża ta cieszy się obecnie w Niemczech, Holandii, Austrii, Szwajcarii oraz silnie ortodoksyjnej religijnie Grecji.
Legalizacja sex-biznesu nie oznacza jednak przymykania oka organów bezpieczeństwa publicznego na stręczycielstwo czy handel ludźmi. Dzięki pełnemu dostępowi policji do informacji o siedzibie, zakresie działalności i legalnie zatrudnionych pracownikach agencji towarzyskich, służby mogą bardziej koncentrować się na realizacji postanowień „Konwencji w sprawie Zwalczania Handlu Ludźmi i Eksploatacji Prostytucji” ONZ z dn. 25 lipca 1951 r.
A właśnie ten obszar światowej przestępczości jest najbardziej kojarzony w opinii społecznej z półświatkiem sex-biznesu.
Tymczasem to właśnie właścicielom legalnie prowadzonych lokali towarzyskich zależy najbardziej na ukróceniu procederu porywania i stręczycielstwa imigrantek zmuszanych do świadczenia usług seksualnych za znacznie zaniżone ceny. Takie dzikie domy publiczne organizowane przez lokalne gangi imigranckie są także przyczyną wysypu chorób i wzrostu przemocy w środowisku. Legalnie rozliczające się z podatków kurtyzany mają prawo do ochrony ze strony policji i służb specjalnych.
Taki system przyjął w 2002 roku niemiecki Bundestag, który uprawomocnił usługi seksualne na zasadzie zwykłej umowy o pracę z obowiązkiem odprowadzania składek podatku dochodowego i naliczania podatku VAT. Ze względu jednak na fakt, że usługi seksualne są zazwyczaj opłacane w gotówce, niektóre urzędy skarbowe określiły kwotę dzienną, którą agencje towarzyskie winne są odprowadzać do fiskusa. W zależności od regionu Niemiec jest to kwota od 25 do 30 euro dziennie.
Legalizacja prostytucji w Holandii, Austrii, Niemczech i Szwajcarii znacznie obniżyła przestępczość zorganizowaną. Zakazany owoc dostępny jedynie na czarnym rynku stał się dzięki legalizacji stosunkowo tanim produktem, którego „obrót” znalazł się pod większą kontrolą i ochroną państwa.
W Polsce, gdzie jedynie stręczycielstwo jest wyraźnie zakazane, niejasność interpretacji obowiązujących przepisów powoduje, że usługi seksualne są poza obszarem regulacji prawnych, a więc nie są uprawomocnione jako forma działalności świadczonej na rzecz innych osób. Stąd też stosowane jest nieco kuriozalne określenie „agencji towarzyskiej” oferującej usługi towarzyskie, a nie seksualne.
Tymczasem legalizacja prostytucji, a więc akceptacja usługi seksualnej za którą można legalnie zapłacić, jest rozwiązaniem korzystnym zarówno dla państwa, jak i społeczeństwa. Uprawomocnia bowiem zjawisko już istniejące, zapewniając, że dochody uzyskiwane z tego typu usług będą bezwzględnie podlegać opodatkowaniu, staną się przedmiotem umowy w stosunku pracy czy umowy cywilnoprawnej, oraz ułatwia liczne kontrole policji związane ze zwalczaniem handlu ludźmi i niewolnictwa.
180 tys. osób czeka na legalizację
W Polsce rocznie z usług towarzyskich korzysta około 15% mężczyzn i 1% kobiet. Można więc określić to zjawisko jako ważny składnik życia naszego społeczeństwa. Być może dlatego zdecydowana większość Polaków – ponad 75% mężczyzn i ok. 51% kobiet – należy do zwolenników jak najszerszej legalizacji usług sex-biznesu.
Oblicza się, że walidacja szeroko pojętych usług seksualnych w Polsce przyniosłaby dochody budżetu państwa rzędu ok. 10 mld złotych rocznie.
Agencje towarzyskie zatrudniają bowiem ok. 18–20 tys. osób, natomiast indywidualnymi sex-usługami zajmuje się prawdopodobnie 150–160 tys. kobiet i mężczyzn. Godzinna stawka za spotkanie kosztuje od 100 do 400 zł.
Z tej liczby 72% pracowników to Polacy, pozostali pracownicy to głównie obywatele Ukrainy, Rosji, Bułgarii i Białorusi.
Znamienne, że coraz częściej profesją tą zajmują się osoby z wyższym wykształceniem, pochodzące z domów o stabilnej bazie dochodowej oraz deklarujące wysoką religijność (ok. 80%). Badania socjologiczne wykazują także, że niemal wszystkie kobiety zatrudnione w seks-biznesie będące jeszcze pannami deklarują chęć wstąpienia w związek małżeński.
Bardzo istotnym, a może najważniejszym aspektem związanym z potrzebą uprawomocnienia prostytucji w Polsce jest czynnik humanitarny. Większość badań socjologicznych dowiodła, że ok. 53% kobiet wybrało ten rodzaj aktywności zawodowej jedynie z powodu bardzo złej sytuacji materialnej. Jednocześnie osoby te nadal pozostają w zamkniętym środowisku zawodów pozbawionych prawa do zasiłków i pomocy społecznej oraz mają niewielkie szansę na zmianę kariery i udziału w refundowanych szkoleniach zawodowych. Dopiero legalizacja sex-usług otwiera szansę na uzyskanie przywilejów emerytalnych i ubiegania się o status osoby bezrobotnej przez blisko 180 tys. osób, które dotychczas były wyrzucone poza nawias społeczeństwa.
To także szansa na nabycie ubezpieczenia medycznego i wymuszenie okresowych kontroli u lekarzy świadczących usługi na rzecz agencji towarzyskich oraz prewencji przed przenoszeniem wirusa HIV i chorób wenerycznych.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.