Nagroda Darwina

Nagroda Darwina tym razem nie dla Polaka

Nagroda Darwina przyznawana jest corocznie 12 lutego za skuteczną próbę oczyszczenia świata z własnej puli genetycznej. Czy w tym roku dostaniemy nagrodę? Może choć wyróżnienie należy się naszej Ojczyźnie.

Tomasz Nowak
Niedoszły reprezentant Polski Jarosław Szymczyk, komendant główny Policji. Foto: Sejm RP Fot. Kancelaria Sejmu / Rafał Zambrzycki, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

W 2000 roku w Houston w Teksasie zginął 19-letni mężczyzna. Aby udowodnić, jak jest „twardy”, postanowił zagrać w rosyjską ruletkę. Wszystko mogłoby się udać, gdyby nie to, że zamiast rewolweru z jedną kulą w bębenku użył pistoletu półautomatycznego. Dzięki swemu czynowi ten mężczyzna zyskał wieczną sławę i stał się laureatem prestiżowej Nagrody Darwina przyznawanej za wyjątkową głupotę przy przechodzeniu na tamten świat. Aby stać się nominowanym do tego prestiżowego wydarzenia, należy ulepszyć pulę genetyczną ludzkości, eliminując się w możliwie kretyński sposób. Nagroda przyznawana jest od 1995 r. i rozdawana 12 lutego – w dniu urodzin Charlesa Darwina, twórcy teorii ewolucji.

Co roku do konkurencji staje wielu śmiałków, ale nie wszyscy zostają uhonorowani. Nie wystarczy być jak ten Amerykanin, który z bronią w ręku napadł na pełen klientów sklep z bronią, nie wystarczy nawet wyprodukować i wysłać listu z bombą w środku, a gdy poczta go zwróci, samemu otworzyć. Nie wystarczy też być jak naukowiec Aleksander Zhakow, który, pracując z alkoholem etylowym, miał zwyczaj wypijać próbki i zupełnie przez przypadek wypił zlewkę metanolu. Oni wszyscy zmarli, ale nie dość spektakularnie. Potrzebne są prawdziwe pokłady ignorancji, głupoty i niekompetencji, aby uwolnić świat od własnej puli genetycznej i odebrać nagrodę.

Trzeba być jak ci mężczyźni (bo faceci mają wybitną nadreprezentację wśród laureatów) z Holandii, którzy postanowili wystawić głowy przez okna busa jadącego w tunelu, albo ten facet z Oregonu, który po uderzeniu samochodem w słup wysokiego napięcia usiłował uwolnić go z oplątujących przewodów za pomocą sekatora. Można też oczyścić świat z własnych genów podczas zabawy erotycznej. Odnotowano przypadek, gdy żona przystawiała mężowi pistolet do moszny. Ten okazał się nabity i wypalił. Mężczyzna wprawdzie przeżył, ale nigdy się już nie rozmnoży.

Wypadków z niebezpiecznymi przedmiotami jest więcej. Pewien jegomość został znaleziony w domu z kilkoma ranami kłutymi. Nie miał skłonności samobójczych, a w domu nie było śladów walki. Żona zdradziła tajemnicę. Była nią kurtka rzekomo odporna na rozcięcia nożem. Test okazał się negatywny. Inny laureat, hodowca strusi z Włoch, amatorsko budował sprzęt szpiegowski. Udało mu się stworzyć zabójczy jednostrzałowy pistolet ukryty w długopisie. Postanowił przetestować go na sobie.

Mamy też polski akcent w tym prestiżowym konkursie. W 1996 roku rolnik Krzysztof Azniński pił z kolegami. Próby męskości zaczęły się od okładania się po głowach kijami, czy też gałęziami rzepów, do chwili gdy jeden z uczestników rywalizacji uruchomił piłę łańcuchową i obciął sobie fragment stopy. Krzysztof musiał pójść dalej, aby udowodnić, że jest największym macho na świecie. Wziął piłę i obciął sobie głowę. Podobno jeden z uczestników rywalizacji stwierdził, że „mimo iż za młodu ubierał się w bieliznę siostry, finalnie zmarł jak mężczyzna”.

Niestety niepowodzeniem skończyła się próba zdobycia nagrody Darwina przez pewnego komendanta głównego policji z Polski. Ten przeżył, nie stracił też możliwości rozmnażania się po tym, jak odpalił w pomieszczeniu granatnik przeciwpancerny. Zadanie było trudne. Trzeba było zdjąć trzy blokady i nacisnąć spust, a jednak udało się. Komendanta nie zwiodła też waga urządzenia, które załadowane pociskiem waży prawie 9 kg, a wystrzelone połowę tej wagi. Niestety pocisk nie uzbroił się, a zniszczenia powstały wyłącznie dzięki sile gazów wylotowych. Trudno, nie będziemy mieli w tym roku laurów narodowych w tej konkurencji. No, chyba że jurorzy dadzą nam wyróżnienie honorowe. Zasługujemy na nie!


Przeczytaj też:

Główny szeryf RP i granat

Broń raz w roku sama strzela. Podobnie jak granatnik przeciwpancerny komendanta policji. Czy generał bawił się nim w „Taksówkarza” przed lustrem?


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę