Przyjemnie się ogląda stare kroniki filmowe pokazujące młodą Elżbietę II odwiedzającą różne zakątki Imperium Brytyjskiego. Widać na nich jak śliczna, gustownie ubrana i tryskająca energią władczyni zapoznaje się z życiem jej poddanych w koloniach i dominiach. To ostatnie chwile przed dekolonizacją. Wiele z imperialnych posiadłości za kilka lat zyska niepodległość. Wiele z nich też pogrąży się w nadchodzących dekadach w chaosie i w nędzy. Pierwsze lata panowania Elżbiety II to ostatnie lata imperium. Wielkiej Brytanii mimo utraty rozległych posiadłości kolonialnych udało się jednak utrzymać mocarstwowość. Niewątpliwie Wielka Brytania potrafiła się odnaleźć w nowoczesnym świecie dużo lepiej niż inne mocarstwa kolonialne: Francja, Niderlandy, Belgia, Hiszpania czy Portugalia. Duża w tym zasługa królowej i współtworzonego przez nią soft power. Ironią losu jest to, że jej śmierć została upamiętniona w USA opuszczeniem do połowy masztu flag przed Białym Domem, siedzibą prezydenta państwa, które powstało w wyniku buntu przeciwko monarchii brytyjskiej. Ironią losu jest to, że kondolencje rodzinie królewskiej złożyła Sinn Fein, partia będąca politycznym ramieniem Irlandzkiej Armii Republikańskiej.
Instytucja monarchii pełni w niektórych państwach Europy Zachodniej rolę stabilizatora systemu politycznego. Król czy królowa wywołuje zwykle mniej negatywnych emocji niż premier czy prezydent. Jeśli wyjdzie poza polityczną poprawność (tak jak hiszpański monarcha Juan Carlos pytający Hugo Chaveza: „Czemu się nie zamkniesz?”), to tylko zyskuje sympatię społeczną. Podobną rolę pełni również instytucja cesarstwa w Japonii. W Tajlandii bywała ona zwykle parawanem dla różnych wojskowych dyktatur, a w Kambodży legitymizowała reżim… Czerwonych Khmerów. Są jednak kraje, w których monarchowie wciąż mają coś do powiedzenia – tak jest w Arabii Saudyjskiej, Jordanii oraz kilku innych państwach arabskich. Rządzą oni w sposób klasyczny, tak jak przed wiekami. Gdy saudyjski następca tronu każe komuś obciąć głowę, to rozkaz jest wykonywany bez szemrania. Tam nie do pomyślenia byłaby rewolucja w stylu tej we Francji w 1789 r. Król ściąłby wszystkich buntowników zanim wymyśliliby gilotynę.