Kto zarabia na wojnie?

Pieniądz rządzi światem

Wojny zawsze się opłacały. Pobudzały koniunkturę gospodarczą, zmniejszały bezrobocie i przyspieszały postęp techniczny. Rządowe zamówienia zbrojeniowe chroniły gospodarkę przed kryzysem, wojna opróżniała przepełnione magazyny, a na powojennej odbudowie zniszczonych regionów dorabiano się wielkich fortun.

Paweł Łepkowski
Posąg Altasa przed Rockefeller Center w centrum Manhattanu. Foto: Tehnik83 | Dreamstime.com

Szukając przyczyn wojny w Ukrainie i zbliżającego się konfliktu ChRL z Tajwanem, nie powinniśmy o tym zapominać. „Follow the money” – szukaj tego, komu wojna się najbardziej opłaca. Jak go poznać? Może powtarzając za prezydentem Joe Bidenem, że „Exxon zarobił w tym roku więcej pieniędzy niż Bóg”. 

Żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku Mayer Amschel von Rothschild, niemiecki bankier pochodzenia żydowskiego i twórca potęgi finansowej rodu Rothschildów, zwykł mawiać: „Daj mi kontrolę nad podażą pieniądza danego narodu i nie będzie mnie obchodzić, kto tworzy jego prawa”. Słowa te w sposób bezwzględny obnażają mechanizm, jaki stworzyli u zarania nowego porządku świata ludzie władający pieniądzem. W myśl tej zasady to nie rządy kierują losami swoich narodów i nie parlamenty ustalają ich prawa. Od stuleci za fasadą praworządności kryją się kosmopolityczne siły, które w sposób realny sprawują władzę nad burzliwym nurtem rzeki historii, w której płynie ludzkość. Stare rosyjskie przysłowie głosi: „Gdy pieniądze mówią, prawda milczy”, one bowiem determinują wszystkie te zjawiska, które naiwnie odbieramy jako sprawiedliwość dziejową.

Parafrazując słynną wypowiedź twórcy brytyjskiej polityki kolonialnej Cecila Johna Rhodesa, można zadać sobie pytanie: „Dlaczego by nie stworzyć tajnego stowarzyszenia, które miałoby kontrolować świat?”. Przecież mając pieniądze, można kształtować globalną politykę bez posiadania jednej armaty. Prawda to znana od wieków, a tak subtelnie wyrażona choćby przez mistrza z Czarnolasu w wierszu „Muza”: „Kto ma pieniądze, ten ma wszytko w ręku: Jego władza, jego są prawa i urzędy”.

Czy zatem istnieją potężne organizacje, które z ukrycia kształtują światowy ład polityczny i gospodarczy? Nie trzeba się posiłkować teoriami spiskowymi, aby dostrzec ich cień w każdym niemal aspekcie naszego życia społecznego, gospodarczego i politycznego. „To imperium, które stworzyliśmy, ma rzeczywiście cesarza. I nie jest nim prezydent naszego kraju” – pisał w 2007 r. światowej sławy amerykański ekonomista John Perkins. „Prezydent trwa krótko i na dobrą sprawę nie ma znaczenia to, czy w Białym Domu zasiada demokrata czy republikanin, ani to, kto rządzi Kongresem. Imperium trwa, ponieważ jest w rzeczywistości rządzone przez ciało, które zwie się korporatokracją. To grupa ludzi rządzących naszymi największymi korporacjami”.

Czym jest owa ,,korporatokracja”? Czy jest to okryta mrokiem tajemnicy Grupa Bilderberg, zapraszająca na swoje doroczne zjazdy najbardziej wpływowych szefów korporacji, znanych dziennikarzy i polityków? Czy może jej siostrzana Komisja Trójstronna, skupiająca ludzi, którzy po II wojnie światowej tworzyli nowy, globalny kierunek rozwoju naszej cywilizacji?

Kim jest ów cesarz, o którym tak zagadkowo pisze John Perkins? Wszystkie nici subtelnych zależności politycznych i gospodarczych prowadzą do jednego człowieka, który wcale nie jest gospodarzem Białego Domu, Pałacu Elizejskiego, domu przy Downing Street 10 ani Kremla. Niczym czarnoksiężnik z Krainy Oz zamieszkuje on najwyższe piętro wieżowca w samym sercu Manhattanu. Przypominający rakietę celującą w gwiazdy budynek Rockefeller Center jest miejscem o daleko większym znaczeniu niż rezydencje szefów rządów najbogatszych państw świata. Tu bowiem są podejmowane decyzje, nad którymi później debatują członkowie Grupy Bilderberg, Komisji Trójstronnej i innych organizacji, które John Perkins nazwał enigmatycznie ,,korporatokracją”.

Historia dowodzi, że nie ma potężniejszych sprzymierzeńców niż Rockefellerowie. Zdawał sobie z tego sprawę nawet gen. Wojciech Jaruzelski, który we wrześniu 1985 r. odbył prywatną rozmowę z Davidem Rockefellerem. Pozostanie tajemnicą, o czym rozmawiali. Cztery lata później Polska zaczęła swoją specyficzną rewolucję ustrojową.

W 2023 roku wiemy, kto jest największym beneficjentem wojny w Ukrainie. ExxonMobil i Chevron to dwie firmy wchodzące w skład 150-letniego imperium naftowego Rockefellerów, oskarżanego od dekad przez rząd USA o monopolizację rynku paliwowego i rujnowanie klimatu. Do tego dochodzą poważne podejrzenia o tajemnicze interesy z Kremlem. Dość powiedzieć, że spowodowane wojną zmiany na globalnym rynku paliw w 2022 roku przyniosły temu imperium zyski w wysokości 55,7 mld dolarów.

„To oburzające, że Exxon zanotował nowy rekord zysków wśród zachodnich firm naftowych, podczas gdy zwykli Amerykanie zostali zmuszeni do płacenia tak wysokich cen na stacjach w czasie inwazji Putina” – oświadczył rzecznik Białego Domu Abdullah Hasan.

Zdumiewa tak jednoznaczne stanowisko Białego Domu. Wydaje się, że jest ono kluczem do wyjaśnienia przyczyny obecnej wojny w Ukrainie i wielu innych, mniej nagłośnionych konfliktów na świecie.


Przeczytaj też:

Nie chodzi o wojnę, ale o pieniądze

Rzadko kiedy wojny wybuchają bez sensu. I rzadko bywają wyłącznie efektem skrzywionej psychiki jakiejś, nawet najwybitniejszej, jednostki. Wola wojny musi tkwić w zbiorowości. Naród, społeczeństwo (lub jego ważna część) musi jej chcieć, być do niej przekonane. A takie przekonanie wyrabia się, tłu...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę