Gazeta „Kommiersant” poinformowała, że chińskie władze zablokowały eksport procesorów Loongson do Rosji. Oficjalnym uzasadnieniem jest uznanie technologii za strategicznie ważną. Procesory są wykorzystywane przez chiński kompleks wojskowo-przemysłowy. Tymczasem rosyjscy producenci elektroniki (czytaj: kompleks-wojskowo-przemysłowy) liczyli na Loongson, jako zamiennik dla produkcji Intela. Na razie amerykańskie procesory trafiają do Rosji w ramach tzw. importu równoległego. Jeśli Waszyngton uszczelni sankcje, rosyjska gospodarka stanie, po czym cofnie się do analogowego XX w. No, chyba że Kreml stanie się głównym klientem platformy zakupowej AliExpress, która oferuje laptopy z wykorzystaniem zablokowanej technologii.
Informację potwierdziły źródła z kremlowskiego ministerstwa cyfryzacji. Jest wiarygodna również dlatego, że zakazem eksportu objęto cały świat. Jednak to Rosja jest w podbramkowej sytuacji. Po agresji na Ukrainę czołowi producenci procesorów opartych na technologii Intel i AMD wstrzymali dostawy. Wówczas Kreml zalegalizował import równoległy. To nic innego jak przemyt, tylko ze zniesioną odpowiedzialnością karną i administracyjną za import produktów bez zgody właściciela praw autorskich. Lista takich towarów rośnie. Jak dotąd kwota przemytu sięgnęła 17,5 mld dol.
Tyle że Biały Dom uszczelnia sankcje, a chipy znajdują się na szczycie listy embarga. Na wypadek zablokowania importu równoległego i wyczerpania zapasów amerykańskich procesorów rosyjskie firmy, a szczególnie przemysł obronny, chciały korzystać z chipów Loongsona. Wręcz bardzo na to liczyły, ponieważ zbrojeniówka najprawdopodobniej poczyniła kosztowne przygotowania do zastosowania chińskich układów scalonych.
Dlaczego? Loongson Corporation została powołana do życia w 2002 r. przez Chińską Akademię Nauk w celu stworzenia alternatywy dla Intela i AMD. Produkt kompatybilny powstał dopiero w 2021 r., tyle że Kremlowi pozostaje kupowanie i demontowanie tysięcy chińskich laptopów.
Najwyraźniej po to, aby poprawić humory strategicznych partnerów, Pekin zrobił wobec Moskwy piwny gest. Problemy z dostawami europejskiego trunku skłoniły rosyjskich dystrybutorów do zmiany kierunku importu. Największy gracz na rynku, Moscow Brewing Company (MPK), dogadał się z producentem chińskiego piwa Tsingtao. Eksperci prognozują, że z powodu niskiej ceny marka stanie się popularna, jednak mają poważne zastrzeżenia co do jakości. Dlatego media uspokajają Rosjan. Dystrybutor będzie importował piwo o zwiększonej ilości alkoholu (od 6 proc. w górę), co powinno zaspokoić wyszukane potrzeby Rosjan.
Obie informacje stanowią symbol rosyjsko-chińskiej przyjaźni. Potwierdzają rosnącą zależność Moskwy od Pekinu. Ujawniają zatem prawdziwe oblicze strategicznego partnerstwa. Chiny wykorzystują każdą okazję do wszechstronnej kolonizacji Rosji. Dwa skrajne przykłady deficytu wskazują również na bezradność Kremla wobec zachodnich sankcji. Wreszcie potwierdzają intelektualną miernotę reżimu Putina. Planując ukraiński blitzkrieg, nie zadbał o elektroniczną i piwną samowystarczalność.