Relacje z UE

Polexit? On już trwa!

Słuchając uzasadnienia wyroku wydanego przez tzw. Trybunał Konstytucyjny w sprawie wyższości Konstytucji RP nad prawem unijnym, po głowie chodził mi cytat z powieści „Kariera Nikodema Dyzmy” Tadeusza Dołęgi- Mostowicza: To wy sami wywindowaliście to bydlę na piedestał! Wy! Ludzie pozbawieni wszelkich rozumnych kryteriów. Z was się śmieję, głuptasy!

Paweł Łepkowski
Foto: peterschreiber.media/Adobe stock

Polexit staje się coraz bardziej realny. Logika wskazuje, że wcześniej czy później nadejdzie, ze wskazaniem na „wcześniej”. Szykujmy się zatem na kolejki przed sekcjami wizowymi zagranicznych ambasad jak będzie nam się chciało zobaczyć Europę. Policzmy oszczędności i szybko kupujmy dolary albo złoto, bo te papierki Narodowego Banku Polskiego z królami będą niedługo tyle warte co tamte sprzed lat z Waryńskim, Dąbrowskim i Kopernikiem. Paszporty czym szybciej zakopmy w nieprzemakalnych skrzyniach pod lasem. Może w przyszłości, kiedy na komendzie odmówią ich wydania, ktoś za  granicą będzie te stare akceptował na przejściach granicznych. Ukryjmy kosztowności, dokumenty i twardą walutę na czarną godzinę, jak nasi pradziadowie ukrywali carskie ruble, bo może wkrótce je nam zabiorą, żeby pokryć swoje programy uszczęśliwiania mas. Nie rozpaczajcie drodzy rodacy za wolnym światem, w którym nie ma kontroli granicznych i swoboda zatrudnienia. Przecież sami podczas ostatnich wyborów zadecydowaliście o rozstaniu się z nim. W zamian będziecie mieli mur na kartoflisku od ruskiej strony, przez który nie przelezie nam już żaden zagrażający umiłowanej ojczyźnie obcy. Cieszcie się zatem „suwerennością” i murem, jak wyspiarze Kanałem La Manche. Jak zrobi nam się smutno to zawsze możemy sobie zrobić własną Unię – taką z Gruzją, Białorusią i Mołdawią. Ale będą nam jej zazdrościć!

Jak demokracja rodzi potwory

A teraz trochę bardziej na poważnie, a nawet bardzo poważnie. Historia uczy nas, że powstanie ustrojów totalitarnych poprzedza zawsze etap demokratycznego rozwoju społeczeństw. Oto kilka wskazówek jak rozpoznać tyrana ukrywającego prawdziwe oblicze pod demokratyczną maską. 

Każdy gang musi mieć przywódcę. W szajkach nie ma demokracji. Taki przywódca, nie musi być specjalnie inteligentny. Kolektyw partyjny oddaje mu stery władzy na tak długo jak długo zapewnia on swojej partyjnej mafii synekury. Nie liczą się przy tym żadne umiejętności, żadne wykształcenie, żadne własne wizje świata. Może to być nawet osobnik o nikczemnej posturze i fizjonomii z wyraźnym upośledzeniem mowy i myślenia. Liczy się jedynie ślepe posłuszeństwo i lojalność wobec głównej linii partii, czyli wizji betonu partyjnego. Wszystko inne co stanowi zagrożenie dla twardego jądra tego syndykatu przestępczego należy usuwać wszystkimi możliwymi sposobami. Szczególnie należy zablokować wszelką ingerencję i kontrolę międzynarodową. Wiedzieli o tym doskonale najwięksi specjaliści od zamordyzmu jak Lenin, Mao, Stalin, Kim Ir Sen, Pol Pot czy Hitler. Wszelkie kontakty z organizacjami międzynarodowymi rozwadniają esencję władzy gangu czerpiącego zyski z władzy są zakazane. Dla Stalina, Mussoliniego czy Hitlera rzeczywistym zagrożeniem była np. Liga Narodów, dla współczesnych europejskich dyktatorów pokroju Aleksandra Łukaszenki jest nią Unia Europejska i europejskie instytucje kontroli praworządności.

Odcięcie się od nich stanowi zatem fundamentalny cel programowy organizacji przestępczych dokonujących skoku na niewyczerpane pokłady finansowe państwa. Po co bowiem rabować banki i narażać się potencjalne konsekwencje kryminalne skoro majątek narodowy można legalnie ukraść. Służy temu ulubione narzędzie wszystkich dyktatorów – demokracja. To dzięki niej naiwne masy oddają swój los w ręce osobników pokroju Hitlera – podstarzałych, bardzo konserwatywnych obyczajowo kawalerów, którzy czują empatię jedynie dla swoich zwierzęcych pupilów.

Na pierwszy rzut te typy są niegroźne. Mało tego. W rozmowie – jak to bywa u psychopatów - sprawiają wrażenie bardzo miłych ludzi. W rzeczywistości są zagrożeniem nieporównywalnie gorszym od wszystkich epidemii wirusowych razem wziętych.

Faszyzm, nazizm i komunizm niczym się nie różnią. To takie wariacje tyranii w różnej inscenizacji i przy użyciu różnych kostiumów. W takich ustrojach państwo przejmuje wszelką kontrolę nad losem i poczynaniami obywateli.  ,,Dla faszysty wszystko mieści się w państwie i poza państwem nie istnieje nic ludzkiego, ani duchowego, ani tym bardziej nie posiada jakiejkolwiek wartości" - grzmiał Benito Mussolini podczas słynnej mowy z loży Pallazzo Venezia w Rzymie. 

Sama nazwa faszyzm pochodzi od symbolu władzy, który jest o stulecia starszy od Cesarstwa Rzymskiego. Łacińska nazwa Fasces, oznaczała wiązkę rózg  noszoną przez liktorów - urzędników niższego szczebla, kroczących przed starożytnymi królami Rzymu, a w wiekach późniejszych przez urzędnikami oraz cesarzami. Ten symbol władzy, przejęty przez Rzymian od Etrusków do dzisiaj ma swoją kontynuację, kiedy monarchę poprzedza szambelan niosący królewski miecz.

W starożytnym Rzymie 36 liktorów niosło fasces w procesji wokół Dyktatora - urzędnika nadzwyczajnego (extraordinarius), któremu  Senat Ludu Rzymskiego  przyznawał w ciężkich chwilach władzę absolutną na okres maksymalnie sześciu miesięcy.

Stąd też zafascynowany ideą budowy imperium na wzór dyktatury Gajusza Juliusza Cezara, Benito Mussolini opisał w 1919 roku faszyzm jako ruch zbudowany "przeciwko zacofaniu prawicy i niszczycielstwu lewicy".

W rzeczywistości zbudował ustrój, który podobnie jak niemiecki narodowy socjalizm był hybrydą sowieckiego komunizmu.

Bazą ideologiczną faszyzmu włoskiego i ruchów mu pokrewnych był socjalizm pomieszany ze statolatrią. Sam Duce zakończył życie i karierę polityczną będąc szefem rządu skrajnie lewackiej, marionetkowej Włoskiej Republiki Socjalnej, zwanej także Republiką Salo.

Esencją włoskiego faszyzmu, stalinizmu i nazizmu była demagogiczna wizja budowy społeczeństwa równych szans. Wystarczy prześledzić punkty od 11. do 25. programu NSDAP, aby znaleźć tam typowe hasła lewicy europejskiej. Najwięksi mordercy w historii dochodzili do władzy promując ideę sprawiedliwości społecznej, swojej obłąkanej wizji nowego ładu społecznego i gospodarczego, której pierwszym przejawem miały być świadczenia pieniężne lub materialne wypłacane szerokim warstwom społeczeństwa. W samych Włoszech to rozdawnictwo spowodowało wzrost wydatków państwa z 1,5 bln lirów w 1930 r. do 6,7 bln lirów w1940 r.

Po czym poznać dyktaturę? Po podatkach!

Kolejnym etapem wprowadzania zbrodniczej utopii było zapożyczanie państwa na gigantyczną skalę i przerzucanie kosztów jego obsługi na przedsiębiorców. Naziści wprowadzili aż 21 rodzajów podatków i 6 progów podatkowych.  Przedsiębiorcy z najwyższym dochodem powyżej 100 tys. marek rocznie musieli oddać państwu połowę swego dochodu. Państwo faszystowskie wyznaczało sobie za cel przejmowanie administracji nad przedsiębiorstwami prywatnymi lub tworzenie przedsiębiorstw o charakterze mieszanym. Ten swoisty etatyzm był pierwszym krokiem do całkowitej nacjonalizacji gospodarki.

Nad wprowadzaniem socjalnej utopii czuwał wódz, który wcale nie potrzebował oficjalnych tytułów państwowych. Mussolini był premierem sprawującym rządy w imieniu króla Wiktora Emanuela III, Stalin pełnił formalnie obieralne, kadencyjne funkcje sekretarza generalnego KPZR i przez pewien okres premiera ZSRR, choć nikt nie kwestionował jego władzy absolutnej, a Hitler odrzucił tytuł prezydenta ogłaszając się wodzem narodu. Cień dyktatora zaglądał do każdej dziedziny życia społecznego, do wszystkich zakładów pracy i do każdej rodziny. Zarówno Hitler, Mussolini jak i Stalin rozpoczynali swoje rządy w oparciu o koalicje i sojusze. Aby przejąć pełnię władzy w państwie wystarczyło sprawować kontrolę nad siłami zbrojnymi, aparatem propagandowym, systemem sprawiedliwości i oświatą. Reszta przestrzeni publicznej musiała ulec. Każda dyktatura populistyczna opierała się na swoich rytuałach, niezależnie czy była to rocznica Marszu na Rzym, Puczu Monachijskiego czy Rewolucji Październikowej zawsze spoiwem totalitaryzmu był kult jego męczenników. Był też jeszcze jeden wspólny mianownik każdej z tych autokracji. Wszystkie musiały wcześniej czy później rozsypać się z wielkim hukiem, a ich twórców ostatecznie spotykała zasłużona kara.

Zanim to się jednak stało, zanim ludzie poznali się szkodniku niszczącym ich dobrobyt musiał nastąpić okres destrukcji. Każdy pasożyt żyje do pewnego momentu w symbiozie z organizmem swojego gospodarza. Każdy pozoruje przyjaźń z tym kogo zaraz doprowadzi na skraj zagłady.

Wyroki tzw. Trybunału Konstytucyjnego w Polsce są jedynie jednym z wielu ogniw misternego planu legalnego skoku na majątek narodowy. Potencjalny polexit jest tłumaczony suwerennością. Kompletna bzdura stworzona przez głupców. We współczesnym świecie nie ma całkowitej suwerenności. Każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie o historii, powinien wiedzieć, że żadne państwo w dziejach nie było w pełni suwerenne, ze względu na sojusze, kredyty, zależności dynastyczne, dostawy surowców, handel żywnością itd. To instynktownie rozumieją dzieci, którym jeszcze nie nakładziono do główek bogoojczyźnianych bzdetów. Dzisiaj, w czasach największego dobrobytu w historii Polski, pasożyt na niej żerujący ukazuje swoje prawdziwe oblicze. Na końcu sam zginie wyczerpawszy zasoby gromadzone przez lata.

Na koniec chciałbym zatem rozwinąć wspomniany na początku tego artykułu fragment powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza „Kariera Nikodema Dyzmy”. Dedykuję go nam wszystkim.

– Z czego się pan śmieje? – obrażonym tonem zapytał wojewoda. Żorż zerwał się, urwał z miejsca śmiech, kilkakrotnie próbował założyć monokl, lecz ręce mu tak się trzęsły, że nie mógł sobie dać z nim dać rady. Był zdenerwowany i wzburzony do ostatnich granic.

– Z czego? Nie z czego, moi państwo, tylko z kogo?! Z was się śmieję, z was! Z całego społeczeństwa, z wszystkich kochanych rodaków!

– Panie!…

– Milczeć – wrzasnął Ponimirski i jego blada twarzyczka chorowitego dziecka zrobiła się czerwona z wściekłości. – Milczeć! Sapristi! Z was się śmieję! Z was! Elita! Cha, cha, cha… Otóż oświadczam wam, że wasz mąż stanu, wasz Cincinnatus, wasz wielki człowiek, wasz Nikodem Dyzma to zwykły oszust, co was za nos wodzi, to sprytny łajdak, fałszerz i jednocześnie kompletny kretyn! Idiota, nie mający zielonego pojęcia nie tylko o ekonomii, lecz o ortografii. To cham, bez cienia kindersztuby, bez najmniejszego okrzesania! Przyjrzyjcie się jego mużyckiej gębie i jego prostackim manierom! Skończony tuman, kompletne zero! Daję słowo honoru, że nie tylko w żadnym Oksfordzie nie był, lecz żadnego języka nie zna! Wulgarna figura spod ciemnej gwiazdy, o moralności rzezimieszka. Sapristi! Czy wy tego nie widzicie? Źle powiedziałem, że on was za nos wodzi! To wy sami wwindowaliście to bydlę na piedestał! Wy! Ludzie pozbawieni wszelkich rozumnych kryteriów. Z was się śmieję, głuptasy! Z was! Motłoch!…


Przeczytaj też:

Czarny czwartek polskiej demokracji

Zapamiętajmy datę 7 października 2021. To właśnie tego dnia Polska rozpoczęła procedurę opuszczania Unii Europejskiej. Wychodząc ze wspólnego domu chcemy jeszcze ukraść srebra.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę