O szczęściu

Żeby było miło

Z rzeczywistości bieżącej optymizmu nie wykrzeszę. Poddałem się. Pozostaje tylko założyć parę zmiennych pozytywnych i puścić wodze fantazji

Grzegorz Hajdarowicz
Foto: Grzegorz Hajdarowicz

Po ostatnim felietonie dostałem zlecenie od koleżanki ze studiów (Boże, kiedy to było) na napisanie felietonu o szczęściu. Taki lekki, wakacyjny, z pozytywnym przekazem, o tym, że będzie dobrze, że przyszłość będzie wspaniała. Wpadłem w panikę, no bo jak w dzisiejszych czasach napisać taki tekst. Gorączkowo szukałem tematów, punktów zaczepienia, a tu nic. Co otworzę net, to tylko zwyczajne katastrofy albo bale na „Titanicu”, a przecież terminy gonią, bo trzeba wysłać tekst do redakcji.

Z rzeczywistości bieżącej optymizmu nie wykrzeszę. Poddałem się. Pozostaje tylko założyć parę zmiennych pozytyw­nych i puścić wodze fantazji. No to idziemy: załóżmy, że ten wschodni satrapa udławi się okruszkiem chleba i jego przyboczni pobiją się o schedę. Ukraina wygrywa, wojna się kończy. W bliższym mi sercu kraju schemat podobny. Co prawda starzec uratowany, ale po tracheotomii niezdolny do wygłaszania publicznie bredni, a przyboczni tak się kłócą o schedę, że polityczna wojna domowa się kończy. Zwykły, normalny świat wraca tu i tam.

To teraz o nas. Gdzie jesteśmy? Oczywiście wszyscy na wakacjach: lato, tafla jezior, fale mórz i oceanów, wdychamy wolność ustami bez maseczek. Mając państwo prawa, bez wojny obok, stajemy się istnym łakomym kąskiem dla świata, który właśnie w kraju nad Wisłą, na nowo odrodzonym, przewidywalnym, z funkcjonującym sprawnie systemem prawnym, powoli staje się Arkadią biznesu, technologii – istnym krajem przyszłości. Rodacy wracają z tułaczek, pełni pomysłów i zapału do kreacji, do pracy. Suweren brzydzi się już jałmużnami, chce pracować, nawet pełne 5 dni w tygodniu, bo rządy już przestały go karać wysokimi podatkami, ludzkie paniska chcą, aby suwerenowi też coś w kieszeni pozostało. Nad Wisłą powstaje nowy Nowy Jork zwany Warszawą – z 8,5 mln mieszkańców, co raz na zawsze grzebie erę ciemnogrodu, paru byłych ministrów nie wytrzymuje tego nerwowo i skacze gromadnie spod krzyża na Giewoncie, bez większego odzewu i szlochu narodu.

W Europie Portugalia rozwija się jako Kalifornia XXI wieku. Loty Warszawa–Lizbona są 8 razy dziennie (!), a z biletami ciągle krucho. Wieczorami ludzie i tu, i tam zbierają się na intelektualne dysputy i wspólnie malują obrazy, bo sztuka rozwija, wzbogaca i łączy. Kochamy się! Nienawiść to wstyd maluczkich powszechnie wyśmiewany.

Liberfor.com – portal założony w 2021 r. w Portugalii, który sławi i promuje wolność, ma już ponad 3 miliardy użytkowników/czytelników w 200 językach!... Wszyscy kochamy wolność!… Tu chyba się zagalopowałem, ale jak szaleć, to szaleć. Nasz Nowy Wspaniały Świat nie przypomina pomysłów z książki Huxleya. Jest lepszy, prawdziwszy i ludzki.

To chyba na ten jeden felieton już wystarczy, bo leżąc latem na trawce czy na piasku, warto zamknąć oczy i chociaż w wyobraźni się przenieść do tego, co lepsze, ciekawsze i mądrzejsze, a na pewno zawsze warto wierzyć, że musi w końcu nastąpić lepsza normalna era, bo to, co jest wokół, to mało powiedziane, że jest straszne.

Cieszmy się i łapmy witaminę D, może w niej jest nadzieja!


Przeczytaj też:

Taka sobie wizja

Siedząc wygodnie i spoglądając na leniwie płynący Tag, właśnie zakończyłem czytanie kolejnego rocznicowego tekstu z okazji wybuchu II wojny światowej.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę