Marciniak miał pecha, bo pojawił się na tej samej publicznej imprezie, na której był „niebezpieczny ekstremista” Mentzen. UEFA na szczęście uznała, że nie jest to powód, by sędziego spalić na stosie, ani nawet poddać go próbie wody (gdyby był rzeczywiście faszystą, to by nie tonął). „Nigdy Więcej!” nie zadbało o poważniejszy materiał dowodowy. Mogło stwierdzić, że skoro Marciniak jest łysy, to pewnie jest skinheadem. Takiemu argumentowi nikt by się nie oparł!
No cóż, walka z faszyzmem jest czymś niezwykle trudnym. Może się bowiem wydawać, że faszyzm poniósł już klęskę w 1945 r. i skończył się wraz z egzekucją Mussoliniego. Nie dajmy się jednak zwieść! Poważni autorzy piszą przecież, że źli faszyści uciekli na Antarktydę, gdzie mieli pod lodem swoje tajne bazy. Stamtąd polecieli na ciemną stronę Księżyca. Był nawet o tym film – „Iron Sky”. Zagrożenia faszyzmem nie wolno lekceważyć. Faszyści to nie tylko młodociani przedstawiciele subkultur. Faszyzm jest wszędzie. „Nigdy Więcej!” nieustannie o tym przypomina. Wręcz żyje z tego przypominania.
Gdyby stosować kryteria tego stowarzyszenia, to za niebezpiecznego faszystę można by uznać nie tylko sędziego Marciniaka. Za straszliwego faszystę można by też uznać… Dalajlamę. Wszak ów tybetański staruszek jest łysy, posługuje się symbolem swastyki i zna autentycznych nazistów (takich jak główny bohater „Siedmiu lat w Tybecie”). Tybetańskiego faszyzmu nie wolno lekceważyć!
„Brunatną Księgę” stowarzyszenia „Nigdy Więcej!” czyta się jak dobry horror. Owa kronika faszystowskiego terroru obfituje w epickie epizody, takie jak: „trzech skinów pobiło czterech punków w Chodzieży”. Mnie jednak ujął najbardziej incydent z marca 2003 r. z Krakowa. „Brunatna Księga” opisała go następująco: „6 marca około godziny 16.30 nieznany mężczyzna w wieku 50–60 lat wykrzykiwał przed Papieską Akademią Teologiczną przy ulicy Franciszkańskiej «Biskupie Pieronku, ty zbrodniarzu żydowski!"». Tak zaczynał się faszystowski terror. I choć od tego straszliwego incydentu minęło 20 lat, to jakoś nie doczekał się on godnego upamiętnienia w formie pomnika. Lub kolejnego grantu dla „Nigdy Więcej!”.