Legenda głosi, że zaprojektowany przez prof. Stanisława Panczakiewicza szkielet prototypu polskiego samochodu małolitrażowego Syrena 100 miał drewniane poszycie szkieletu nadwozia. Dodatkowo karoseria była wykończona płytami pilśniowymi. Nie trzeba było zatem mieć specjalnie wybujałej fantazji, żeby sobie wyobrazić jak tragicznie zakończyłaby się nawet niewielka kraksa takiego pojazdu.
Poza tym pożar takiego samochodopodobnego środka lokomocji byłby szczególnie spektakularny dla miłośników efektów pirotechnicznych. Stąd być może pionierska w skali światowej inicjatywa polskiej myśli technicznej szybko trafiła do lamusa. O losie pomysłu nie zdecydowała wydolność polskich hut, ale wytrzymałość polskich drzew.
Przeoczenie FSO
Szkoda, że główny konstruktor Fabryki Samochodów Osobowych w Warszawie, inżynier Karol Aimé Pionnier, nie wiedział wówczas o istnieniu australijskiego drzewa Allocasuariny luehmannii, nazywanego przez Aborygenów „Byczym Dębem", a przez australijskich drwali „łamaczem toporów". Niegdyś Allocasuarina stanowiła stały składnik krajobrazu buszu najmniejszego kontynentu świata. Obecnie, ze względu na ekspansję rolnictwa i wycinkę dzikich drzewostanów, można ją spotkać coraz rzadziej, wyłącznie w południowo-wschodniej części kraju. Drzewa te stanowią niezwykle ważny składnik lokalnego ekosystemu. W ich cieniu rośnie żałobnica rudosterna, roślina, której nasionami żywi się wiele zagrożonych gatunków dzikich australijskich ptaków.
Konstruktorów Syrenki nie interesowałaby jednak rola Allocasuariny w łańcuchu pokarmowym australijskiego interioru, tylko użytkowa twardość drewna. A ta jest naprawdę imponująca.
Twardsze niż beton
Na początku XX wieku austriacki dendrolog Gabriel Janka opracował metodę pomiaru twardości drewna. Polegała ona na wciskaniu w próbkę drewna stalowej kulki. Wynik wyrażony jest w jednostkach kilogram-siły na centymetr kwadratowy. Bardzo miękkie drzewa jak jodła, wierzba czy topola mają twardość drewna poniżej 350 kG/cm2 . Tak popularna niegdyś w PRL, służąca do produkcji tanich mebli sośnina ma zaledwie 500–650 kG/cm2 . Znacznie twardsze, a przez to bardziej cenione przez przemysł budowlany i meblarski jest drewno bukowe, jesionowe czy z czarnego dębu. Drzewa te mają twardość w zakresie 650–1000 kG/cm2. Te parametry wydają się jednak mizerne przy wytrzymałości drewna pochodzącego od takich drzew jak heban, quebracho, kokos i gwajak, mających powyżej 1500 kG/cm2. Ich obróbka ciesielska wymaga nie lada zdolności rzemieślniczych i naprawdę mocnych narzędzi.
Jednak tylko nieliczni stolarze na świecie chcą się podjąć pracy z materiałem tak twardym jak drewno australijskiego drzewa Allocasuariny luehmannii. Dość powiedzieć, że osiąga ono twardość 2295 kG/cm2. Czy zatem karoseria Syrenki wykonana z takiego materiału uczyniłaby polski pojazd prawdziwym wozem pancernym? Drewno Allocasuariny luehmannii jest na pewno twardsze i gęstsze niż beton, gips, grafit, nie wspominając aluminium. Jest tak gęste i ciężkie (1,110 kg/m3), że nie unosi się nawet na wodzie. I choć do twardości stali trochę mu jeszcze brakuje, to i tak byłoby wspaniałym rozwiązaniem na problemy peerelowskiego przemysłu samochodowego.