KIS zmienia zasady przyznawania ulgi samotnym rodzicom

Pieniądze albo ojciec

– Pieniądze albo życie! – krzyczą dramatycznie złoczyńcy we wszystkich kryminałach świata, napadając na nieszczęsnego, Bogu ducha winnego protagonistę. Przykre tylko, że fiskus najwyraźniej próbuje ich naśladować. Ostatnio doszedł bowiem do wniosku, że dziecko samotnej matki, które spędza czas ze swoim ojcem, nie jest już przesłanką uzasadniającą przyznanie jego rodzicielce prawa do ulgi dla samotnych rodziców. Innymi słowy: pieniądze albo ojciec.

Zofia Brzezińska
Foto: Elena Medoks | Dreamstime.com

Krajowa Informacja Skarbowa (KIS) nie widzi wątpliwości: „Rozwiedziona matka nie ma prawa do preferencyjnego rozliczenia, nawet jeśli sąd ustalił miejsce zamieszkania dziecka przy niej. Nie jest samotnym rodzicem, jeżeli z umowy mediacyjnej wynika, że ojciec zajmuje się dzieckiem około trzech dni w tygodniu”, wyjaśnia problematyczne zagadnienie dyrektor instytucji.

Takie stanowisko organu to powód do zmartwienia dla wielu rodziców, których nazwiska może i nie widnieją w czołówce rankingu najbogatszych Polaków, ale którzy robią co w ich mocy, aby dziecko – pomimo zaistniałego w rodzinie rozwodu – cieszyło się dobrymi relacjami z obojgiem rodziców oraz miało zapewnione prawidłowe warunki psychofizycznego rozwoju. Możliwość preferencyjnego rozliczenia z fiskusem stanowiła zawsze dużą pomoc dla wielu samotnych rodziców, zmuszonych utrzymać siebie oraz dziecko za de facto pensję jednej osoby. Jak wiemy, w naszym kraju nie jest to zadanie proste, a i los samotnego rodzica jest z wielu przyczyn rzadko kiedy do pozazdroszczenia. A teraz nasz jakże wspaniałomyślny i „prorodzinny” rząd doszedł do wniosku, że częste kontakty z ojcem stanowią wystarczający powód do tego, aby i tę namiastkę wsparcia w postaci ulgowej formy rozliczenia samotnym rodzicom odebrać.

Decyzja KIS-u jest kuriozalna i niezrozumiała co najmniej z kilku powodów. Przede wszystkim przysłowie, że „czas to pieniądz” może i jest mądre, ale jednak niekoniecznie należy je traktować w pełni dosłownie. Fakt, że ojciec spędza z dzieckiem czas, nie jest równoznaczny z tym, że współfinansuje on jego utrzymanie oraz zaspokajanie życiowych potrzeb. Ponadto z przedmiotowej ulgi mogą korzystać swobodnie nawet osoby, które żyją w konkubinacie, a więc wspólnie wychowują dziecko jednego z partnerów (KIS tłumaczy to w ten sposób, że rzekomo mimo wszystko w takiej sytuacji dziecko utrzymuje „tylko” jego rodzic). Trudno też oprzeć się jakże przykremu i przygnębiającemu wrażeniu, że jest to kolejny prztyczek w nos dla osób, których styl życia odbiega od lansowanego, PiS-owskiego ideału „polskiej, katolickiej” rodziny. No, kto to widział takie bezeceństwa jak rozwód?! Takim bezbożnikom nie powinno się zbytnio ułatwiać życia!

Nie dość więc, że rząd całkiem jawnie pogardza i upokarza na każdym kroku osoby, które nie żyją w „jedyny słuszny” sposób, a więc rozwodników, singli, „bezdzietników”, pary pozostające w związkach nieformalnych czy pary nieheteronormatywne, to jeszcze ewidentnie utrudnia im życie. Bulwersujące jest to, że aparat państwowy w pewien sposób „karze” ludzi dbających o kontakt z dzieckiem za to, że wypełniają swoje rodzicielskie obowiązki. Fakt, że obaj rodzice sumiennie przestrzegają ustalonych odnośnie do dziecka zasad oraz nie uchylają się od aktywnego uczestnictwa w jego życiu, powinien świadczyć wyłącznie na ich korzyść. Tylko jak zachęcić ludzi do naśladowania tego typu godnych, odpowiedzialnych postaw, jeśli „ceną” za to będzie konieczność uiszczenia znacznie wyższego podatku? Czy tego typu postawa nie zniechęci starające się o rozwód pary do polubownego załatwienia sprawy i wspólnego porozumienia dla dobra dziecka, którego dobro powinno być w tym przypadku wartością nadrzędną?

KIS podkreśla jednak, że kluczem jest tutaj sformułowanie „osoba samotnie wychowująca dziecko”, które jego zdaniem może odnosić się tylko i wyłącznie do osoby, która zupełnie sama (bez udziału drugiej osoby) zajmuje się wychowaniem dziecka, troszcząc się o jego byt materialny i rozwój emocjonalny. Taką osobą może być kawaler lub panna, wdowiec albo wdowa, czy też człowiek będący po rozwodzie. Nie przysługuje on zatem również osobie, która po rozwodzie sprawuje nad dzieckiem opiekę naprzemienną. Ciekawe więc, kto straci ulgę w następnej kolejności. Może dziecko, które dostało kieszonkowe od babci? Albo znalazło „piątaka” na ulicy? Czy wówczas także KIS uzna, że jego rodzicielka uzyskała już wystarczającą „pomoc” przy wychowywaniu latorośli i nie warto rozpieszczać jej nadmiernymi ulgami?

Jedno jest pewne: każda sytuacja powinna być rozpatrywana indywidualnie, a przede wszystkim należy weryfikować, czy spędzający z dzieckiem czas ojciec faktycznie angażuje w proces wychowawczy jakiekolwiek inne dobra poza swoim czasem. Czy nie jest przypadkiem tak, że tatuś beztrosko bawi się z brzdącem, a mama ponosi wszystkie koszty generowane przez ten wspólny, radosny czas? Jak wygląda kwestia wywiązywania się przez ojca z obowiązku alimentacyjnego? Może nie dość, że nie wypełnia on swoich zobowiązań względem potomka, to jeszcze bez większych skrupułów korzysta z pieniędzy byłej żony…? Niestety, ojcem może zostać każdy. Tatą – tylko wyjątkowe jednostki.


Przeczytaj też:

Wszystkie (?) dzieci nasze są        

9 czerwca lewica ogłosiła triumf. „Dzięki naszym interwencjom rodzice samotni ponownie będą mogli rozliczać się wspólnie ze swoimi dziećmi!” grzmieli jej czołowi politycy. Czy to oznacza, że rząd wreszcie przestanie dzielić najmłodszych Polaków na lepszych i gorszych?


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę