Natura tradycyjnego pieniądza nie zmieniła się przecież od setek, a może wręcz tysięcy lat. Nadal, w warunkach inflacji, nieubłaganie traci on swoją wartość. Cecha ta niekoniecznie dotyczy jednak kryptowalut. Można nawet zaryzykować wniosek, że cyfrowe waluty powstały właśnie z myślą i w odpowiedzi na wielkie kryzysy tradycyjnych systemów bankowych i finansowych. Część społeczeństwa przestała ufać instytucjom państwowym czy zarządzanym przez wielkie korporacje w momencie, gdy z dnia na dzień okazało się, że ich oszczędności są niewiele warte lub gdy poprzez nieuczciwe zagrywki różnych podmiotów nie mogą wziąć kredytu na uczciwych zasadach. Brak zaufania do instytucji kontrolnych spowodował wzrost zainteresowania aktywami zdecentralizowanymi opartymi o technologię, którą nie da się manipulować, czyli blockchain.
Taki rozwój sytuacji wydaje się być całkowicie naturalny, a wręcz nieunikniony w aktualnej rzeczywistości. Jak mieszkańcy Ameryki Południowej mają ufać bankom narodowym czy wielkim korporacjom, jeśli w ich kraju inflacja dochodzi do 100%? Dla porównania warto dodać, że polska inflacja, która tak boleśnie daje się nam we znaki, wynosi obecnie 16,6%. To oczywiście też jest dużo i słusznie obywatele mają pretensje do rządu, że dopuścił do tak trudnego położenia polskiej gospodarki. Jak więc muszą czuć się ludzie, którym przyszło mierzyć się z inflacją ponad 5 razy wyższą? Gdy mają problemy z zakupem nawet tak stabilnej waluty, jaką do niedawna były np. dolary? Gdy pieniądz, który dziś zarobili, jutro stanie się niemal nic nie wartym świstkiem papieru? Nie można im się dziwić, że w takich ponurych okolicznościach postrzegają świat kryptowalut jako oazę stabilności.
Co więcej, miasta takie jak Buenos Aires i Mendoza zaczęły akceptować kryptowaluty przy płatnościach podatkowych. Jednocześnie prowincja Santa Fe planuje wdrożyć działania związane z wydobywaniem kryptowalut w celu pozyskania funduszy na modernizację infrastruktury kolejowej. Według raportu Cryptocurrencies w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach w latach 2017–2020 znajdowało się 6% całkowitego światowego wolumenu kryptowalut. W 2020 roku liczba ta wzrosła do 16% i nadal szybuje w górę. Według Chainalysis Global Adoption Index tylko między lipcem 2021 roku a czerwcem 2022 roku rynek kryptowalut wzrósł tam o równowartość ok. 560 mld dolarów. Najwięcej cyfrowych aktywów posiadają obywatele Wenezueli, Argentyny, Kolumbii i Brazylii.
Przykłady działań państw Ameryki Łacińskiej lub gospodarczo należących do tej sfery w kwestii adopcji walut cyfrowych mnożą się jak grzyby po deszczu. Salwador jako pierwszy kraj na świecie już półtora roku temu uznał bitcoiny za prawny środek płatniczy. Jednak znacznie ważniejsze z globalnego punktu widzenia są wydarzenia rozgrywające się w Brazylii, jednej z największych gospodarek świata. Adopcja instytucjonalna i zmiany regulacyjne utorowały Mercado Bitcoin, najbardziej znanej giełdzie kryptowalut w Ameryce Łacińskiej, drogę do wyemitowania pierwszego brazylijskiego stablecoina. Natomiast brazylijski Bank Centralny planuje na 2023 rok test swojej cyfrowej waluty, aby w kolejnym roku udostępnić ją ponad 200 milionom obywateli.
Również Kolumbia planuje wprowadzić swoją cyfrową walutę. Tu jednak główny cel jej wprowadzania jest opisany wprost w rządowych planach. Państwowa kryptowaluta ma zwiększyć przejrzystość i zapobiegać uchylaniu się od płacenia podatków.
Potrzeba matką wynalazku – to mądre przysłowie po raz kolejny okazało się prawdziwe w kontekście decyzji podejmowanych na rynkach Ameryki Łacińskiej. Prawdopodobnie popularność aktywów cyfrowych nie zmaleje tam nawet wówczas, gdy inflacja już się „zlituje”, a tradycyjny rynek odzyska przynajmniej względną stabilizację. Po co wszak rezygnować z rozwiązań, które tak celująco zdały egzamin w najczarniejszej godzinie?