Podobnie powiedział wczoraj Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, namawiając obywateli do nieposłuszeństwa obywatelskiego i łamania prawa, a dziś szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Jan Józef Kasprzyk. Ten ogłosił, że „W obliczu niezrozumiałej decyzji Prezydenta Stolicy Rafała Trzaskowskiego odmawiającej legalności Marszowi Niepodległości, a także krzywdzących organizatorów Marszu Niepodległości decyzji sądów“ on, Jan Józef, podjął decyzję, aby nadać uroczystości status formalny, czyli państwowy. Co prawda Prezydent ani Premier nie wezmą w nim udziału, gdyż mają inne plany. Pewnie gęsina na świętego Marcina, albo lęk przed świętowaniem w towarzystwie faszystów z ONR czy Forza Nuova. Cóż za polityczna dalekowzroczność…
Zatem Marsz się odbędzie. O sprawie obwieściła w Sejmie rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, mając jednocześnie nadzieję, że przejście będzie godne. Podobne stanowisko dotyczące braku incydentów i prowokacji zajął marszałek Ryszard Terlecki. Ponieważ kostka brukowa została uprzątnięta z trasy marszu, nic nie powinno nacjonalistów sprowokować. Jednocześnie były zastępca kierownika głównego ONR Robert Bąkiewicz stwierdził: „Co do zasady jesteśmy otwarci na stworzenie takich warunków, żeby to nie wpływało na bezpieczeństwo państwa polskiego, na jego dezintegrację i próbę wykorzystania samego marszu w tej wojnie hybrydowej, która jest toczona z Polską". Bezpieczeństwo uczestnikom obchodów zapewni Policja i Żandarmeria Wojskowa.
Cóż… bezpieczeństwo co roku zapewnia Policja. I co roku na Marszu nie jest bezpiecznie. A to bijatyka, a to jakiś wóz transmisyjny spłonie, a to jakieś mieszkanie, czasem tęcza. Płoną race, umierają wrogowie ojczyzny, a na to wszystko patrzy z dumą Bóg. W tym roku będzie inaczej. Bo w tym roku jeśli coś zostanie zniszczone, wina spadnie nie na organizatorów marszu, czyli rodziny z dziećmi, a na Państwo. W tym roku formuła Marszu zmienia się zupełnie, z rozpierduchy społecznej na rozpierduchę Narodową.