Oczywiście straszy się śmiercią. Narracja prosta: ludzie będą umierać, ale tylko ci nie zaszczepieni (niektórzy na Facebooku cieszą się nawet z tej selekcji negatywnej. Ciekawe gdzie by pracowali w czasie drugiej wojny światowej? Mam pewne przypuszczenia).
Oczywiście, niezaszczepieni będą roznosić zarazki, więc trzeba coś z tym zrobić. Ale jak ludzi zmusić do czegoś, czego politycy boją się wprowadzić nakazowo? Z odsieczą ruszyła Francja, którą wielu mądrych i elokwentnych podaje jako przykład. Tutaj nie masz szczepionki albo testu, to nie wejdziesz do restauracji. Gotuj sobie sam lub jedz kanapki. Wszyscy są zachwyceni, wszak Francja to kraj, gdzie zburzono Bastylię (gilotynując przy tym sporo obywateli, choć to szczegół zazwyczaj pomijany), to kraj wzorów i cnót demokratycznych. Skoro oni mogą coś wprowadzić, to czemu nie my w kraju nad Wisłą? Zmusimy niedogodnościami życia opornych.
Tak się składa, ze sierpień spędzam w południowej Francji na Lazurowym Wybrzeżu. Jadam w restauracjach, bo gotować nie umiem. I co ? i nic. Nikt mnie jeszcze o paszport covidowy nie spytał, ba, nawet maseczki nie trzeba mieć wchodząc do lokalu (nawet obsługa nosi je z rzadka - i to tylko na brodzie). Ciekawe więc według jakiego wzoru będzie to nasze polskie naśladownictwo? Oficjalnie paryskie, czy takie normalne - gdzieś z prowincji? Czekam z zainteresowaniem. (gh)