Kościół

No to masz, wielebny, placek

A było tak pięknie! Patriotyczno-religijne uniesienia na Błoniach, czuwania na Franciszkańskiej, dziedzictwo i wartości Wielkiego Polaka…

Grzegorz Hajdarowicz
Foto: Arpan Bhatia/Dreamstime.com

To Jan Paweł II wraz z prezydentem Ronaldem Reganem i premier Margaret Thatcher obalił komunizm. To on zamknął wrota ciemnego imperium. Może to nie tak, że wszyscy żarliwie modliliśmy się wtedy w kościołach, ale przecież chodziło się z entuzjazmem na religię do parafii. Także na msze. Jak nie co niedzielę, to na pewno na te patriotyczne na Wawel, do Mariackiego, do Arki lub Mistrzejowic, mimo że tak naprawdę chodziło nam o to, by się bezpiecznie zebrać i rozpocząć demonstrację przeciw komunie. Ale o tym historycy w przyszłości będą milczeć, wszak nie wypada o tym pisać. Często ci demonstranci stali się później gorliwymi katolikami, szczególnie ci zakochani w obecnej partii rządzącej. Śmierć księdza Jerzego Popiełuszki zabolała nas wszystkich, tłumnie byliśmy na jego pogrzebie, a w niejednym oku była łza. Potem przyszło 30 lat wolności, zmarł papież, jego służący ksiądz został kardynałem, zmienili się papieże, a Jan Pawel II został świętym. Wydawało się, że Kościół uzbrojony w majątki, pieniądze z budżetu i mający religię w szkołach będzie kroczył wraz z nowymi pokoleniami w kierunku nowoczesnej Polski, będzie szerzył wartości, nauczał o Bogu i będzie strażnikiem Polski w NATO i Unii Europejskiej. Nawet TVN miał kanał Religia. Rzeczywistość okazała się zgoła inna. Obrotny zakonnik rozpoczął zarabianie pieniędzy, a politycy od lewa do prawa, jak uklękli przed biskupami, tak zapomnieli wstać. Mimo generalnego braku zwrotu zagrabionych przez komunistów majątków specjalna Komisja Majątkowa szczodrze rozpoczęła zwroty nieruchomości kościelnych. Biznes się rozkręcał, budżet zasilał organizację, do której zaczęli lgnąć różni dziwni ludzie, tacy, co i Żyda by spalili, i bliźniego kamieniem obrzucili – nowi wielcy chrześcijanie. Nawet jeden papież okazał się niewystarczająco religijny, bo przecież nasz biskup i nasz publicysta wie o tym lepiej – jest bliżej Pana. Strukturze ciągle było mało. Jeszcze jeden bochen i jeszcze drugi. A może tak państwo wyznaniowe? – błysnęła myśl w głowie jakiegoś polityka czy hierarchy. Dlaczego nie? Przecież nawet w XXI wieku takie są na świecie. Dzięki dodatkowym pieniądzom, większej ilości lekcji religii w szkole, koniecznie z oceną na maturze, mszach w telewizji szumnie nazywanej publiczną, pielgrzymkom i wspólnym pląsaniu – Polak, no i ta Polka będą lepsi, wartościowsi i pójdą do nieba. Prawie raj! Świetny pomysł, masowo popierany w wyborach szczególnie przez naszych chłopów i mieszczan z małych miasteczek. Trochę przeszkadza tylko ta Unia bezbożna i laicka, z tym swoim LGBT, te media niepubliczne też trochę brużdżą, bo zamiast o duszy i zbawieniu piszą o jakichś brzydkich i na pewno nieprawdziwych aferach – czy to homoseksualnych, czy też pedofilskich. Może więc wszystkie media też powinny zostać publiczne? Wtedy będą tylko wartości, święci i zbawienie. Aż przyszedł rok 2020, rok „C-19” – hierarchowie w większości w podeszłym już wieku, wraz z politykami też już w wieku słusznym, niczym krzyżowcy postanowili wydobyć miecze wiary i pryncypiów, miecze, które przez ostatnie 2 tysiące lat niejedną saraceńską głowę obcięły. Niestety, w tym zapale pewni sukcesów wyżej wymienieni zapomnieli o kanonach inkwizycji, skoncentrowani na tych mieczach i głowach, zapomnieli spalić czarownice, a przecież to konieczne, aby dziarskim wojom krucjata się udała. Niespalone na stosach wylazły na ulice i narobiły hałasu, do tego w gromy przyozdobione, a przecież grom z nieba powinien być po stronie rycerzy Kościoła... Na domiar złego do czarownic dołączyła młodzież, pewno ziołami jakimiś otumaniona. W ten sposób w 2020 roku dzielni rycerze rozpoczęli likwidację swojej organizacji na terenie Polski i odbudowę lewicowego myślenia. Jak to się skończy? To chyba oczywiste – kościoły będą pustoszały, taca będzie lżejsza, następne rządy będą ograniczały dotacje… A nie daj Bóg, jeszcze ktoś wpadnie na pomysł sekularyzacji dóbr kościelnych, bo kraj i Polacy będą potrzebować pieniędzy po beztroskim ich dodrukowaniu. W ten sposób – zamiast krzewić wartości i nauczać – starcy zdemolowali dom Boży. Nie muszą się niczego obawiać. Z uwagi na podeszły wiek nie dożyją skutków swoich wysiłków. Szkoda, bo Polska od ponad 1000 lat chrześcijańska była. Kościół, mimo że niejednego biskupa ścięto lub powieszono za zdradę, mimo że niejeden ksiądz kapował do SB, był ważną instytucją, która ogarniała niesfornych Słowian na tej ziemi. Kościół był ważny nawet ostatnio – to on pomógł w obaleniu komunizmu. Bez głębokiej w nim refleksji ta rola przejdzie do historii, która będzie się pisała dalej, ale może już bez fundamentalistycznych pomysłów.



Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę