Ten nasz kraj ma to do siebie, że wciąż i nieustannie zaskakuje. To trochę niesamowite, prawda? Byłam dzieckiem, kiedy prezydentem był Lech Kaczyński.
Pamiętam, jak wraz z innymi dziećmi śmialiśmy się, że jest kaczką. Kaczyński - kaczka, takie niewinne, dziecięce skojarzenie, które zostało też przeniesione zresztą na Tuska, jako że czytaliśmy komiksy z Kaczorem Donaldem. Pamiętam, że rodzice czasami włączali wiadomości; rodzina zbierała się przed telewizorem, by oglądać kłócących się polityków. Pytałam się, po co oglądają coś, co tylko ich denerwuje. Mówiłam, że zabiorę im pilot i wyłączę tę telewizję. Będą szczęśliwsi. Sama wolałam pójść pobiegać po ogrodzie, zabrać psy na spacer. Potem przyszły czasy PO, dorastałam sobie w miarę w spokoju, dużo nie naprawiali, dużo nie psuli, schowani za swoim dyplomatycznym i trochę nijakim nastawieniem.
Pierwszą rzeczą, która tak naprawdę zwróciła moją uwagę na politykę była wojna domowa w Syrii i miliony ludzi zmuszonych do ucieczki z kraju, tonących na pontonach, które miały zabrać ich do bezpieczeństwa. Mężczyźni, kobiety i dzieci, szukający pomocy na innych lądach, próbując wydostać się z krainy przemocy, krwi, biedy i śmierci. Tacy zwykli ludzie, wykształceni albo nie wykształceni, z rodzinami lub bez rodzin, starsi czy młodsi, każdy ze swoją historią i chęcią życia. Prawo i Sprawiedliwość sprzeciwiało się wtedy przyjęciu tych ludzi, uciekających od wojny. Polska zawzięcie odwracała się od “cudzoziemców”. Wśród ludzi niczym zaraza, rozsiała się propaganda à propos innych kultur, zasiewając w ludziach strach, powodując przemoc, uprzedzenie i rasizm w Polskich miastach i miasteczkach. Wtedy, nawiązując do dzisiejszego sporu, pomyślałam sobie pierwszy raz, że w zasadzie to powinni tą Polskę z Unii wyrzucić. Wydała mi się takim niedojrzałym dzieckiem, rzucającym klockami, krzyczącym, nie wiadomo w sumie po co i na co. Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje.
Potem przyszło kolejne zaskoczenie; prawicowa partia, głosząca mowę nienawiści, nietolerancję i kościelne pranie mózgu, wygrała wybory. Później to już było zaskoczenie za zaskoczeniem, rozpoczęła się nasza własna, Polska, Karuzela Sp**rdolenia. Uparte przekraczanie jakiejkolwiek granicy, która została już dawno w tyle, znikając na horyzoncie. Szerzenie nienawiści do ludzi o innych orientacjach, bezprawne zajmowanie sądów, przywłaszczanie do swojej politycznej gry systemu edukacji. Lawina samobójstw wśród młodych ludzi, o których się nie mówi. Brak pomocy zdrowotnej, brak działającej służby zdrowia psychicznego. W międzyczasie skazanie kobiet na cierpienie, ustawa Lex TVN, zastraszanie i próby zupełnego zniszczenia wolnych mediów. Ciągle wzrastająca i ignorowana inflacja, zasiewanie bezwstydnej propagandy i kłamstw. Zmienianie Polski w państwo “kościelne”, poprzez używanie religii chrześcijańskiej i jej wartości do manipulacji i szerzenia nienawiści. Wykorzystywanie zdegradowanej stacji telewizyjnej do masowego prania mózgów kolejnymi kłamstwami. Zupełne zniszczenie kraju, w którym dorastałam. Zabranie nam jakiejkolwiek wizji na przyszłość, która dla mnie runęła, przygnieciona nietolerancją, nienawiścią, żalem i bólem. Spowodowanie śmierci Izy, odmawiając wykonania aborcji. Rozjuszenie narodowców i “obrońców kościoła”, którzy nas prześladowali, kopali i bili. O to i więcej, oskarżam rząd Polski.
Za każdym razem kolejna rzecz wydawała mi się zbyt bezwstydna, zbyt przerażająca, żeby być prawdziwa. Co chwilę zastanawialiśmy się, czy to ten moment, żeby pakować się i uciekać z kraju. Teraz dzieje się to znowu. Kolejna chora propaganda, kolejne rażące odwracanie oczu, kolejna przeżarta zgnilizną beznamiętność na ludzkie cierpienie. Umierający ludzie i świat, który odwraca wzrok. Politycy którzy pozwalają dzieciom marznąć w nocy w coraz chłodniejsze dni, narażając je na śmierć. Życie i powolne umieranie w lesie, w mroźne listopadowe noce, ludzie w stanie wyjątkowym. Wyjątkowym stanie potrzeby pomocy. Mija dzień po dniu, zbliża się zima, a oni nadal tam są, zamknięci z dwóch, bezdusznych, stron. Kolejne ofiary rządów Białorusi i Polski, kolejne ciała znajdowane na granicy, przewożone z jednej strony na drugą, martwe zwłoki normalnego człowieka, który uciekając przed wojną szukał schronienia, azylu, a znalazł tylko żołnierzy i mur. Polska to zimno, to głód, to śmierć. Czy widział polskich żołnierzy? Czy krzyczał o pomoc, w głuchej ciszy lasu? Czy umierając, wiedział dlaczego, przez kogo? Czy ignorując cierpienie, możemy nazywać się ludźmi? Noce są coraz dłuższe. Z każdym dniem coraz zimniejsze. Tam są ludzie. Tam są dzieci. Oni potrzebują pomocy, zanim zgaśnie kolejne życie, wraz z zimnem listopadowego deszczu. Każda kolejna noc to za długo.
Moi kochani politycy PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCI, jak śpicie w nocy? Opatuleni w ciepłe kołdry, schronieni pod dachem, jak zamykacie oczy? W każdy dzień, kiedy je otwieracie, możecie obudzić się z kolejną krwią na rękach. Możecie obudzić się z kolejnym ciałem znalezionym w lesie. Za którymś razem to będzie dziecko. Ciało dziecka. Macie dzieci? Zamknęlibyście im drzwi przed małymi twarzyczkami? Powiedzielibyście; "marznij, umieraj"? Marznij, umieraj. To napisaliście tamtym dzieciom na murach. Ludziom umierającym przed waszymi drzwiami. Oskarżam rząd Polski o spowodowanie każdej ze śmierci na granicy do której doszło i do której dojdzie. Pamiętacie jeszcze tą historię sprzed lat? To, jak mordowano ludzi innej wiary, innego pochodzenia? Historia wraca i wy jesteście oprawcami. Nie wiem jak wy, kurwa, śpicie nocami.
Otwórzcie granicę. POLSKO, WPUŚĆ MARIAM. WPUŚĆ LUDZI W POTRZEBIE.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.