In memoriam

90 lat życia ważnego człowieka

To Leszek Moczulski, bo o nim chciałbym napisać, a właściwie o tym, jakim go pamiętam sprzed lat.

Grzegorz Hajdarowicz
Foto: Mirek Robert, CC BY-SA 4.0 via Wikimedia Commons

Poznałem go ponad 30 lat temu, kiedy miał mniej więcej tyle lat, co ja teraz. Ja zaś wtedy miałem dwadzieścia parę. To był mądry człowiek, z wyrazistymi poglądami. Był bardzo sprawny intelektualnie, umiał przyciągnąć uwagę i zainteresować. Jego poglądy były od początku zbieżne z moimi. Utwierdzały mnie w tym przekonaniu jego książki. Dlatego wstąpienie do Konfederacji Polski Niepodległej (KPN) w 1983 roku stało się dla mnie oczywistym i właściwym wyborem. Jak się ma 18 lat – a wtedy właśnie zostałem członkiem tej partii, a były to przecież czasy specyficzne – często wybory są przypadkowe i nierzadko błędne. Tym razem jednak tak nie było. Przyciągnęła mnie jego fascynująca opowieść o Polsce Niepodległej, o tym, że to możliwe. A ona odradzała się na naszych oczach, braliśmy w tym udział, dany nam został przywilej niedostępny dla wszystkich pokoleń. Leszka Moczulskiego nie widywałem często. Przecież głównie siedział w więzieniu, działaliśmy w konspiracji, więc nie było wiele okazji. Widzieliśmy się więcej dopiero w czasie kampanii wyborczej w 1989 roku. W końcu dokonało się: kiedy przyszedł 1989 rok, czuliśmy wszyscy, że to już ostatnia prosta w tym wyścigu, że dzień jest bliski. Moczulski stanął wtedy przed dylematem, co dalej robić z tą partią, którą przecież współtworzył i której był niekwestionowanym liderem. Tradycja piłsudczykowska, zakorzeniona wśród wielu jej członków i sukces Solidarności pchały go do stworzenia jakiejś odmiany formacji socjaldemokratycznej ze związkami zawodowymi w sferze wpływów – były to owe sławetne związki zawodowe Kontra – i bełkotem socjalistycznym na sztandarach. Ale byli też inni, głównie chłopaki z Łodzi, nieliczna grupa z Krakowa, w tym i ja, którzy chcieliśmy pójść drogą amerykańskiej Partii Republikańskiej, z którą KPN miała dobry kontakt w latach 80. Wiedzieliśmy, że dla republikanów kapitalizm, wolny rynek i prywatna własność są świętościami wypisanymi na sztandarach ich partii. Ale Moczulski się wahał, próbował, rozmawiał, debatował. Zorganizował nawet pierwsze stowarzyszenie mające wspierać polskich przedsiębiorców. Spotkanie odbyło się w jednej z sal Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. W końcu jednak nie zaryzykował, poszedł tradycyjną drogą piłsudczykowską, próbując co prawda ograniczyć lewicowe hasła i frakcje, żeby jakoś przytulić republikanów. To się jednak nie udało. Stopniowo ci drudzy odeszli, często w ogóle zrywając na zawsze z polityką. Partii zabrakło mocnego wyrazu, wsparcia polskich przedsiębiorców i pieniędzy. Naprawdę piękna historia Konfederacji Polski Niepodległej dobiegła końca. Kiedy wspominam te czasy, to zawsze jest mi żal tego końca. Z drugiej strony może dzięki temu od wielu lat jestem poza polityką, żyjąc ciekawym życiem. Może dzięki temu Moczulski kończy swoją kolejną książkę i obchodzi 90. urodziny w dobrej intelektualnej i fizycznej formie. Choć nie wiadomo, jak potoczyłaby się historia, gdyby już na początku lat 90. powstała partia, której nowa nazwa brzmiałaby KPN, czyli Kapitalizm Prawo Niepodległość. Może nie byłoby dzisiaj w Polsce tego nieszczęsnego podziału politycznego, gdzie socjalizm jest po obu stronach barykady. Może mielibyśmy nareszcie w parlamencie i rządzie politycznego przedstawiciela tych Polaków, którzy są ludźmi wolnymi i przedsiębiorczymi. Cóż, tego nigdy się już nie dowiemy, historia poszła bowiem inną drogą. Wierze jednak, że kiedyś będą jeszcze o Leszku Moczulskim uczyć w szkołach, bo jest on wyjątkowym człowiekiem i wielkim patriotą, tylko jak zwykle w kraju nad Wisłą są problemy ze wzrokiem (nikt tego nie dostrzega).



Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę