Palenie tytoniu zabija rocznie 4 mln osób. W ciągu dekady ta liczba się podwoi. Światowa Organizacja Zdrowia ma poważne powody do walki z nikotynizmem za wszelką cenę.
Rocznie ludzkość wypala 90 mld papierosów. W samych tylko Stanach Zjednoczonych każdy z pięciu największych wytwórców wyrobów tytoniowych generuje rocznie zyski netto powyżej 4 mld dolarów. Powstaje więc pytanie: czy dochód, jaki przynosi budżetowi państwa i pośrednim branżom gospodarczym produkcja papierosów, jest wyższy od kosztów społecznych, jakie niesie nikotynizm? Bez wątpienia produkcja i sprzedaż wyrobów tytoniowych jest jednym z najlepszych źródeł zasilających budżet każdego państwa na naszej planecie. W Europie podatki pośrednie od sprzedaży wyrobów tytoniowych jako procent ceny detalicznej (zawierający VAT i akcyzę) kształtują się od ok. 17 do ponad 80 proc.
Można by było zaryzykować stwierdzenie, że palenie papierosów jest na swój sposób ,,patriotyczne", ponieważ zasila finanse publiczne, daje zatrudnienie dziesiątkom tysięcy pracowników i napędza koniunkturę gospodarczą jak mało która gałąź gospodarki narodowej. Niektórzy urzędnicy biorą nawet taki sposób myślenia w sposób bardzo dosłowny. Na przykład władze samorządowe prowincji Hubei w środkowych Chinach wydały w 2009 r. urzędnikom i pracownikom instytucji rządu lokalnego polecenie, aby zwiększyli liczbę wypalanych papierosów w celu ożywienia lokalnej gospodarki. Dlaczego więc mimo tak oczywistych korzyści gospodarczych płynących z produkcji papierosów, cygar, tabaki i tytoniu fajkowego WHO dąży do niemal całkowitego zakazu produkcji tytoniu?
Odpowiedź na to pytanie znaleźć można w statystykach z krajów Trzeciego Świata. Blisko 80 proc. populacji naszej planety zamieszkuje kraje słabo rozwinięte. To oni są głównymi konsumentami wyrobów tytoniowych. Skutki nikotynizmu w krajach słabo rozwiniętych są tragiczne nie tylko dla zdrowia ludzi, ale także dla rodzimej gospodarki i środowiska naturalnego. Niszczenie wielkich areałów lasów tropikalnych pod pola uprawy tytoniu może mieć wpływ na ekosystem całej planety. Hodowla tytoniu odbiera też najlepsze grunty rolne nadające się pod uprawę szlachetnych gatunków zbóż. W niektórych krajach rozwijających się tytoń stanowi 73 proc. wszystkich upraw rolnych.
Specjaliści z WHO obliczyli, że dzienne wypalenie pięciu papierosów w kraju o takim stopniu ubóstwa, jaki występuje w Bangladeszu, przynosi miesięczny deficyt 8 tys. kalorii żywnościowych na osobę, czyli równowartość kilkudniowej diety 12-latka. W krajach Trzeciego Świata problem wyboru między spożyciem wartościowego posiłku a konsumpcją wyrobów tytoniowych jest często kwestią życia i śmierci. Przykładem mogą być Indie. Kobiety żujące tytoń rodzą 50 żywych dzieci na 100 porodów, kiedy kobiety nieuzależnione od nikotyny na 100 porodów rodzą 83 żywych dzieci. WHO ma więc powody, żeby traktować nikotynizm jako największą, najdroższą i najtragiczniejszą w skutkach „epidemię" na świecie. Jeden zgon na pięć w krajach Trzeciego Świata jest spowodowany chorobami powstałymi wskutek palenia. Eksperci podkreślają, że każdy, kto pali papierosy, fajkę lub cygara, jest w bardzo wysokim stopniu narażony na zachorowanie na jedną z 20 chorób śmiertelnych będących skutkiem palenia. Liczba zgonów w skali całego świata spowodowanych przez nikotynizm wykazuje tendencję wzrostową. Do niedawna wskutek chorób spowodowanych paleniem lub żuciem tytoniu rocznie umierało 4 mln osób. Obecne przewidywania mówią nawet o 10 mln ofiar rocznie.
Czy moralne jest zatem zadawanie pytania o bilans zysków i strat, jakie dają produkcja i spożycie wyrobów tytoniowych? Nawet dla ekonomii spożycie tytoniu oznacza katastrofę. Przykładem może być nasze polskie podwórko. Szacuje się, że w Polsce nałogowo pali 9 mln osób. W 2001 r. Polacy wydali na papierosy ok. 16 mld zł, a leczenie samej tylko przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP) pochłonęło 10 mld zł. Każdego roku za nikotynizm płacimy średnio ok. 40 mld zł, czyli niemal równowartość całego budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. Na świecie jest jeszcze gorzej. Z ekonomicznego punktu widzenia nikotynizm to koszt dla całego świata o równowartości PKB średniego europejskiego państwa. Skutki humanitarne spożycia wyrobów tytoniowych to coroczna śmierć populacji dwóch takich metropolii jak Chicago.
Od dekady polskie rządy bez zmrużenia oka realizują wytyczne WHO oraz dyrektywy tytoniowe Unii Europejskiej w walce z nikotynizmem. Pozostaje tylko pytanie, czy rzeczywiście kierują się przy tym wyłącznie imperatywem poprawy zdrowia Polaków, czy też cynicznie wykorzystują wskazówki WHO i UE do zwiększania dochodów państwa kosztem palaczy? Eksperci branży tytoniowej wyliczyli, że w latach 2004–2013 akcyza na papierosy w Polsce wzrosła o 243 proc. Z chwilą dojścia do władzy Platformy Obywatelskiej w 2008 r. paczka papierosów kosztowała średnio niespełna 7 zł. Po ośmiu latach rządów tej formacji cena wzrosła do ok. 14 zł za paczkę. W lipcu 2015 r. Światowa Organizacja Zdrowia zaleciła podniesienie akcyzy na papierosy do 75 proc. Gdyby polski rząd zastosował się do tej wskazówki WHO, to średnia cena jednej paczki tańszych papierosów wzrosłaby do ok. 43 zł.
Kolejni ministrowie finansów bardzo chętnie realizują „tytoniowe" dyrektywy WHO i Unii Europejskiej. W 2014 r. Polska osiągnęła zalecany przez Brukselę poziom co najmniej 90 euro za 1 tys. sztuk papierosów, mimo że tak drastyczne podwyżki mogły być wprowadzane stopniowo do 2018 r. Światowa Organizacja Zdrowia wskazuje Polskę jako kraj wzorowo stosujący jej zalecenia. Eksperci WHO wyliczyli bowiem, że każda podwyżka ceny papierosów o 10 proc. przyczynia się do ograniczenia palenia o ok. 3–3,5 proc. Niestety nie wzięto pod uwagę faktu, że z każdą podwyżką legalnie produkowanych i sprzedawanych wyrobów tytoniowych automatycznie rośnie ich nielegalna produkcja i sprzedaż.
Eksperci z BMJ Group obliczyli, że w 2012 r. globalny koszt leczenia chorób spowodowanych przez palenie przekroczył 1,5 bln dolarów, czyli 1,8% PKB całego świata. 40% tych kosztów przypadło na kraje rozwijające się. Niestety do palenia przyznaje się także co czwarty Polak. Mimo że w ciągu minionych 30 lat obserwowano w Polsce stopniowe ograniczenie palenia tytoniu, to w ostatnich latach ta tendencja wyraźnie wyhamowała. To zjawisko jest szczególnie niepokojące wśród nastolatków, z których ponad 60% sięga po wyroby tytoniowe. Opublikowany w lutym 2008 r. raport WHO MPOWER informował, że nikotynizm zabija każdego roku 5,4 mln osób. Niestety od czasu tej publikacji statystyki nie zmalały.
W ciągu najbliższych 13 lat roczna liczba zgonów spowodowanych paleniem wzrośnie do 8 mln rocznie. W Polsce w wyniku chorób wywołanych paleniem każdego roku umiera przedwcześnie 67 tys. osób. Niektóre choroby są spowodowane niemal wyłącznie używaniem wyrobów tytoniowych. Tak jest w przypadku 94 proc. przypadków raka płuca u mężczyzn i 68 proc. u kobiet. Nie znamy łącznych kosztów nikotynizmu w Polsce. Należy jednak podkreślić, że palenie stało się główną przyczyną większości zachorowań na nowotwory: płuc, jamy ustnej, krtani, gardła, przełyku, trzustki, żołądka, nerek, pęcherza moczowego, szyjki macicy i niektórych typów białaczki, a także niewydolności oddechowej, rozedmy płuc, infekcji dróg oddechowych, udaru mózgu, zawału serca, tętniaków, nadciśnienia i miażdżycy. To jednak dopiero początek długiej listy poważnych chorób spowodowanych paleniem. Każdego roku umiera aż 600 tys. osób, które są ofiarami biernego palenia, z czego ok. 1/3 stanowią dzieci wdychające dym papierosowy w swoich domach.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.