W tej katastrofie straciło życie 1570 osób. Osobisty majątek Palmera szacowany jest na pięć miliardów dolarów, dorobił się go na eksporcie do Chin węgla i rudy żelaza. Statek miał wyruszyć w dziewiczy rejs z Southampton do Nowego Jorku w 2016 roku, a potem w 2018 roku. Nie wyruszył, ponieważ nie został zbudowany, nie poinformowano zresztą dlaczego. Mniejsza o powody, gdy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze.
14 maja 2021 roku "Rzeczpospolita" ponownie informowała: "W chińskiej prowincji Syczuan powstaje wierna replika Titanica. Statek stanie w parku rozrywki." W tym przypadku, budowa zmierza już ku końcowi i nie ma niczego wspólnego z wyżej wymienionym Australijczykiem. Czytelnicy epatowani są kosztami (projekt pochłonął już 153 miliony dolarów) i gigantyzmem (zużyto 23 000 ton stali), rentownością przedsięwzięcia (rocznie pięć milionów turystów, nocleg w kabinie 150 dolarów), oraz oryginalnością pomysłu - park rozrywki oddalony jest od oceanu o ponad 1000 kilometrów.
Animator tego projektu, chiński przemysłowiec Su Shaojun, w wywiadzie dla amerykańskiego radia NPR (National Public Radio) ujawnił: „Chciałem zbudować ośrodek posiadający kulturową głębię”.
Chęć osiadła jednak na etycznej płyciźnie. Titanic to „pomnik” tragedii pasażerów, głupoty armatora, słabości charakteru kapitana, bezwzględności mediów i opinii publicznej, co w sumie doprowadziło do absurdalnego wyścigu o „Błękitną Wstęgę Atlantyku” przez akwen oceanu usiany górami lodowymi.