Polityka energetyczna

Radosna twórczość ministra Sasina

„Obniżka wchodzi od dziś” – tak Jacek Sasin zakończył swojego tweeta z 14 stycznia, dotyczącego „zlecenia” PGNiG działań, które doprowadzą do obniżki o jedną czwartą cen gazu dla odbiorców biznesowych.

Marcin Piasecki
Foto: Alexey Zatevakhin | Dreamstime.com, MAP, CC BY 3.0, via Wikimedia Commons

Można się zastanawiać, dlaczego minister aktywów państwowych zażądał redukcji cen akurat o jedną czwartą, a nie o jedną trzecią lub nawet o połowę. Uzasadnienia ze strony resortu brak.

Nad decyzją ministra można by pochylić się z jeszcze większą dawką sarkazmu, gdyby sprawa nie była poważna. Nie sposób oczywiście lekceważyć potężnych kłopotów, w które wpadł biznes, zwłaszcza ten drobniejszy, z powodu szaleństwa na rynku gazu. Ale w tej grze istotną rolę odgrywa jeszcze ktoś, kto ogłoszoną bez żadnego trybu decyzją ministra mógł być zaskoczony i zbulwersowany: inwestorzy.

PGNiG jest spółką giełdową, więc wydawałoby się, że sprawa dotyczy przede wszystkim inwestorów na rynku kapitałowym, którym decyzja mająca tak zasadniczy wpływ na finanse spółki mogła się nie spodobać i nie spodobała się, co widać po kursie akcji. Trzeba też pamiętać, że na giełdzie funkcjonują dziesiątki funduszy obracających oszczędnościami Polaków, w tym emerytalnymi. Ci ludzie dzięki decyzji ministra, delikatnie mówiąc, swoich oszczędności nie pomnożyli.

Jednak sprawa daleko wykracza poza warszawską giełdę. Nie można powiedzieć, że Sasin nie miał prawa do podjęcia takiej dyskusji, przecież jego resort ma decydujący wpływ na to, co się dzieje w spółkach skarbu państwa. Nie można zaprzeczyć, że setki biznesów jest zagrożonych z powodu cen gazu i w taki czy inny sposób należy im pomóc. Ale minister aktywów wybrał jedną z najgorszych możliwych dróg: quasi-administracyjnego zarządzenia wprowadzanego z zaskoczenia, z dnia na dzień, przypominającego praktyki z najgorszych okresów PRL. I jeżeli z taką swobodą są podejmowane decyzje dotyczące gazu, to od razu rodzi się pytanie, czy nie mogą dotyczyć także innych dziedzin. Inwestorzy, przedsiębiorcy, wszystko jedno czy rodzimi, czy zagraniczni, takie pytanie po prostu zadawać sobie muszą. Mamy do czynienia z nasileniem bardzo groźnej logiki w stylu: jeżeli coś jest zbyt drogie, administracyjnie obniżmy ceny. Podetnijmy skrzydła różnym branżom ze względu na tak czy inaczej pojmowany interes społeczny. Albo wykluczmy z rynku tych, którzy po prostu nam się nie podobają.

Precedensy za rządów Dobrej Zmiany już były. Najsłynniejszy przykład z ostatnich miesięcy to oczywiście Lex TVN. Ale wcześniej brutalnie skasowano przy pomocy ustawy odległościowej prawie wszystkie plany inwestycyjne w branży wiatrowej. Poprzez zamknięcie sklepów w niedziele zmieniono reguły gry dotyczące funkcjonowania handlu. Wylano dziecko z kąpielą, czyli bardzo ograniczono możliwość działalności także tym uczciwym, zaostrzając przepisy antylichwiarskie. Swoje dołożył Polski Ład jako kolejny przykład zmiany reguł gry, tym razem tych podatkowych.

Przedsiębiorcy, inwestorzy dostrzegają to wszystko. I jak przyznają na przykład przedstawiciele instytucji wspomagających inwestycje zagraniczne w Polsce, zagraniczny biznes zadaje coraz więcej trudnych pytań. Sprowadzają się one do dylematu, czy warto wydawać pieniądze w kraju, gdzie z dnia na dzień mogą znacząco zmienić się warunki funkcjonowania biznesu – w drodze przepychanej w pośpiechu ustawy czy niechlujnego rozporządzenia. Jeszcze te pieniądze do nas płyną, choć poziom inwestycji podmiotów prywatnych za rządów PiS jest bardzo niski. I trudno mieć nadzieję, że się podwyższy, gdy przedsiębiorcy mają przed oczami takie posunięcia władzy jak tweet ministra Sasina.


Przeczytaj też:

Troska o planetę czy szczyty hipokryzji?

Wkrótce czekają nas niezłe podwyżki za prąd i ogrzewanie mieszkań. Dlaczego? Ponieważ na rozpoczętym w Glasgow szczycie klimatycznym najważniejsi politycy na świecie postanowili wzmocnić uzgodnienia zawarte w Paryżu w 2015 r. Ile w tym prawdziwej troski o środowisko, a ile czystej kalkulacji poli...

Kanibalizm uratuje klimat?

Co zrobiłeś, obywatelu, dla ratowania klimatu? W oczach licznych aktywistów, celebrytów i polityków z pewnością zrobiłeś zbyt mało. Namawiają cię więc, byś jadł mniej mięsa, „klasyczne” mięso zastąpił robakami, siedział w niedogrzanym mieszkaniu i mył się raz na tydzień. Dzięki temu oni będą mogl...

Zieloni wrogowie Europy

W Komisji Europejskiej mamy chyba grupę dobrze zakamuflowanych wrogów Europy udających jaśnie oświeconych „euroentuzjastów” i „liberałów”. Ta instytucja niedawno bowiem wypuściła plan „Fit for 55” przewidujący zdemolowanie gospodarki UE oraz spauperyzowanie jej mieszkańców.

Równi i równiejsi?

Unia Europejska jako organizm traktujący w każdej dziedzinie wszystkich swoich członków jednakowo – tak zapewne chcieliby ją postrzegać jej ojcowie-założyciele, niepoprawni idealiści. Jednak w jaki sposób osiągnąć tę doskonałość, jeśli już na poziomie gospodarowania finansami rysują się różnice p...

Zielona transformacja, czy spekulacyjna pułapka?

Zielona transformacja energetyczna jest konieczna, a zatem nieuchronna. Problem leży jednak w kryteriach osiągania celów klimatycznych, bo to z nich wynika ogromne ryzyko. Chodzi o koncepcję ESG grożącą światu zieloną bańką spekulacyjną. Prawda jest taka, że szczytny cel ratowania Ziemi przechwyc...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę