Pływaliśmy na luzie, jak żaby, mistrzowsko w nowym garnku, aż ktoś zaczął podgrzewać wodę. Najpierw tylko spróbował, potem dorwał się do palnika i już się zabezpieczył, aby dostęp do niego był ograniczony. A żaby pływają, niczego się nie boją, nawet im się roją pomysły, które w normalnych krajach jeszcze długo na półkach zostaną. Zapatrzone w siebie, ze starymi twarzami, pływają i się wymądrzają. A woda gorąca coraz bardziej, nie przeszkadza to im w pływaniu i dawaniu dowodów zamożności i świetności na Facebooku lub Instagramie. Ale już nie pomaga pomyśleć jak skutecznie wydostać się z garnka, już zaangażować się w taki proces to żabom nie bardzo się chce, bo zajęte swoimi sprawami, bo pieniądze muszą przeznaczyć na inne, ważniejsze cele .
Zaraz żaby postoją w kolejce na granicy, skończy im się szpan we Francji, Włoszech czy Hiszpanii. Zaraz Ruscy będą na granicy, skończy się szabelkowanie. A żaby czy wyskoczą? Ugotowane raczej tego nie zrobią. Trafią do konserwy z dumnym napisem „Made in Poland”. (gh)